W piątek 8 lipca, w Mroczkowie odbyło się drugie zebranie protestacyjne mieszkańców w sprawie prowadzenia działalności na terenie po byłej cegielni, polegającej na zbiórce, składowaniu i segregowaniu odpadów. Zebranie zostało zwołane na wniosek mieszkańców sołectw Płaczków, Kamionka, Sobótka i Mroczków.
W spotkaniu wzięło udział około 120 mieszkańców. Zebranie prowadził radny Mieczysław Bąk. Wśród gości znaleźli się radni rady gminy Bliżyn, radni powiatowi, wójt gminy Bliżyn Mariusz Walachnia, przewodniczący Rady Gminy Tadeusz Łyjak, oraz właściciele terenu po byłej cegielni Adam Falarowski i Tomasz Pakuła.
Mimo, iż spółka Energetyczna Energia wycofała wniosek o pozwolenie składowania odpadów w miejscowości Sołtyków, właściciele przygotowują się do rozpoczęcia działalności. Mieszkańcy pobliskich sołectw nie zgadzają się na inwestycję, nadal protestują i zbierają podpisy.
Radny Mieczysław Bąk wyjaśnia
- Na terenie po byłej cegielni ma być prowadzona zbiórka odpadów, nie chodzi o nasze odpady z gminy, ale z całego województwa, dzisiaj odpady są towarem, które przynoszą duże pieniądze. Nasz niepokój budzi to, że podobne składowiska, źle na tym wyszły. W Bogatyni przez dwa lata zebrano kilka tysięcy tom odpadów, później to zostało, przedsiębiorcy zniknęli, problem pozostał - mówił Mieczysław Bąk. Radny zwrócił uwagę na trudności jakie napotkał w starostwie w dostępie do dokumentacji i wniosków jakie złożyli właściciele spółki i na niejasności w zapisach Polskiej Klasyfikacji Działalności , związanej ze zbiórką i segregacją odpadów w Sołtykowie przedstawioną przez właścicieli.
- Musiałem wystosować odpowiednie pismo o udostępnienie dokumentów, w końcu uzyskałem dostęp, ale bez możliwości wykonania ksero, mogłem tylko przepisywać ręcznie, to nie jest żaden dowód w sprawie - podkreślał radny Bąk.
- 17 marca panowie Falarowski i Pakuła założyli spółkę Ekologiczna Energia, zakres działalności spółki jest bardzo duży, główny to zagospodarowanie odpadów. 1 kwietnia spółka złożyła pismo do wójta z pytaniem czy na zbiórkę odpadów potrzebna jest decyzja środowiskowa i czy prawo miejscowe zezwala na zbiórkę odpadów. 4 kwietnia spółka złożyła wniosek o składowanie odpadów w Starostwie Powiatowym. 23 maja radny Mieczysław Bąk rozpoczął razem z mieszkańcami protest przeciwko wydaniu tej decyzji. - To był ostatni moment, to był rzut na taśmę, bo 24 czerwca decyzja miała zostać wydana - mówił Bąk.
- We wniosku, który panowie złożyli jest napisane, że hala jest w doskonałym stanie, wszyscy doskonale wiemy w jakim staniej jest ta hala. Hala położona jest na głównym zbiorniku wód podziemnych, z tego zbiornika jest ujęcie główne dla Gostkowa, Zagórza i Skarżyska, my tą wodę pijemy. Żeby uniknąć słowa składowisko odpadów używa się słowa zbieranie, a to nie jest nic innego jak składowisko. Zbierając odpady robią się góry śmieci, to jest jak z kopką siana, powstaje zapłon, gazy, metan, wylęgarnia szczurów, nie mówiąc już o smrodzie wkoło - relacjonował rany Bąk.
Zdaniem właścicieli
- Wniosek złożony do starostwa pod względem formalnym był kompletny, nie wymagał dodatkowych decyzji. Z tego co radny Bąk mówi, wynika że chcemy tu składować odpady niebezpieczne. We wniosku wyraźnie znajduje się co chcemy zbierać, nie składować, proszę nie mylić tych pojęć. Składowanie odpadów to jest proces unieszkodliwienia odpadów w formie beztlenowej, w związku z tym wytwarzany jest metan, my wyłącznie chcemy stosować zbieranie odpadów, czyli czasowe ich magazynowanie na okres transportu, do zebrania partii transportowej i przesłania ich dalej. Kwestia tego jakie to są odpady, nie możemy wrzucać wszystkiego do jednego worka - mówił Tomasz Pakuła, prezes Ekologicznej Energii.
- Odpady surowców wtórnych, które są zbierane w punktach skupu, opakowania z papieru, tektury, tworzyw sztucznych, makulatura,szkło tekstylia, guma, to nie są odpady które mogą powodować jakąkolwiek szkodliwość, a takie surowce chcemy zbierać - podkreślał Tomasz Pakuła.
- Nie jesteśmy nikim obcym, kolega jest z Kielc, ja z Chęcin. Nie jest to pierwszy Nas zakład, podobne mamy w Końskich i Brzezinach. W pierwszym etapie złożenia wniosku nie jest wymagana decyzja środowiskowa. Jeśli chcą państwo zapoznać się z wnioskiem chętnie udzielimy takich informacji. Od połowy lipca zaczynany sprzątanie terenu i remont, przystępujemy do odnowienia hali, która moim zdaniem nie zasługuję żeby popaść w ruinę. Nie jest to pierwsza inwestycja robiona przez Nas, w Ostrowcu przejęliśmy hałdę śmieci, został ściągnięty inwestor, który zbudował zakład za 47 mln złotych. Oczywiście pojawiają się firmy, zostawiają śmieci i znikają ( tu został podany przykład Bogatyni). Teren jest kupiony przez nas, nie spółkę, my odpowiadamy za ewentualne szkody. Będziemy aplikować o dofinansowanie, powstaną miejsca pracy. W dzisiejszych czasach, gdzie są duże obwarowania środowiskowe, urząd nie wyda pozwolenia jeśli tylko będzie zagrażać to środowisku i ludziom. Mogę zorganizować wyjazdy do Końskich czy Morawicy, gdzie będzie można zapoznać się z technologią, zobaczyć proces obróbki - mówił Adam Falarowski.
Stanowcze "nie" dla składowiska śmieci
Mieszkańcy uczestniczący w zebraniu stanowczo nie zgadzają się na składowanie śmieci na terenie byłej cegielni. Anna Leżańska, członek zarządu powiatu, powiedziała, że na chwilę obecną nie ma zgody na prowadzenie przez spółkę działalności na terenie cegielni. Ale, jeśli spółka spełni wszystkie warunki, wyremontuje halę, uzbroi teren, warunki wydania zgody mogą się zmienić. W imieniu mieszkańców głos zabrał Gabriel Paduszyński, który zwrócił uwagę na wiarygodność spółki, która z kapitałem założycielskim w wysokości 5000 zł nie zdobędzie zaufania mieszkańców. Na zakończenie Mieczysław Bąk odczytał treść uchwały, która ma zobowiązać wójta i radę gminy do zablokowania prowadzenia zbiórki segregacji odpadów przez Ekologiczną Energię. Zobowiązał wójta do wystąpienia z wnioskiem do Starosty Skarżyskiego o przejęcie przez gminę 10 hektarów gruntów po starej cegielni, oraz podjęcia prac nad miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego gruntów po cegielni. Mariusz Walachnia stwierdził, że takiej uchwały rada gminy przyjąć nie może.
Na zakończenie Gabriel Paduszyński w imieniu zebranych zapytał właścicieli firmy czy w obliczu tych słów, które usłyszeli od mieszkańców nadal chcą inwestować na terenie Sołtykowa. - Nie życzymy sobie prowadzenia takiej działalności na naszym terenie - podkreślał Gabriel Paduszyński.
Komentarze opinie