Do kolizji doszło 2 listopada. Kierowca toyoty uderzył w słup energetyczny i drzewo, a następnie oddalił się z miejsca zdarzenia. Interweniowała straż pożarna, bowiem istniało zagrożenie, że słup może przewrócić się na budynek mieszkalny. Słup złamał się i zawisł na przewodach energetycznych. Słupem zajęto się bardzo szybko. Przybyłe na miejsce pogotowie energetyczne odłączyło prąd, słup został bezpiecznie opuszczony na ziemię. Do tej pory, a minęło już ponad 4 miesiące, drzewa jak były połamane tak są. Przekonaliśmy się o tym osobiście. Już z daleka bardzo wyraźnie widać pochyloną w jedną stronę sosnę. Pochyla się akurat w stronę ulicy i podjazdu do posesji. Przy samej krawędzi jezdni, na trawie, widać jeszcze części uszkodzonego auta.
Czytelnik twierdzi, że już zgłaszał sprawę do Zarządu Dróg Powiatowych z prośbą, by zajęli się sprawą, ale bez rezultatów.
- Ciągle mówią, że zrobią, a jedno drzewo nadal leży przechylone na płot, gałęzie przechodzą przez ogrodzenie, a drugie nachyla się na ulicę - mówi Czytelnik.
Sprawą zainteresowaliśmy Marka Czyża, dyrektora Zarządu Dróg Powiatowych. Ze zdziwieniem stwierdził, że nikt w tej sprawie się nie kontaktował z jednostką. Od razu jednak wysłał na miejsce swojego pracownika, by przekonać się jak się sprawy mają. W piątek odbył rozmowę z Urzędem Miasta.
- W poniedziałek drzewa zostaną usunięte. Trzeba jednak pamiętać, że w przypadku takich zdarzeń, miejsce powinien uprzątnąć sprawca lub też służby zajmujące się usuwaniem skutków zdarzeń - podkreślił dyrektor Marek Czyż.
Komentarze opinie