Reklama

To byli prawi, szlachetni ludzie

26/02/2016 11:44

Elżbieta Biernacka, żona zmarłego już Andrzeja Biernackiego, wnuka Antoniego Biernackiego, pierwszego wójta i burmistrza Skarżyska-Kamiennej, postanowiła uczcić zasługi "dziadka" na rzecz miasta. To z jej inicjatywy radni miejscy pochylą się nad propozycją nazwania placu zabaw jego imieniem.




Stanowczy, prawy człowiek tak o Antonim Biernackim mówi Zofia Biernacka, żona jego wnuka Andrzeja.


- Mąż opowiadał, że był konkretny, prawy, dobry i uczynny. Starał się, żeby w mieście żyło się coraz lepiej - wspomina pani Elżbieta. - Działał nie tylko na rzecz tworzącego się miasta, ale także w Komitecie Budowy Kościoła Przyklasztornego OO Franciszkanów w Skarżysku-Kamiennej - podkreśla pani Elżbieta. - Z opowiadań jego syna Kazimierza wiem, że po śmierci pierwszej żony Emmy i dwóch synów wyjechał do pracy w majątku hrabiego Potockiego. W wolnych chwilach grywał w brydża, był dobrym brydżystą. Jego umiejętności przejął mój mąż Andrzej, który w turnieju brydżowym z okazji 70-lecia Skarżyska-Kamiennej w 1993 roku zajął I miejsce - dodaje.

Po powrocie z majątku Potockiego Antoni Biernacki ożenił się z siostrą pierwszej żony Alojzą, z domu Nosal, z którą miał trzech synów: Kazimierza, Henryka i Bolesława. Wraz z żoną wybudowali w 1914 roku kamienicę przy ul. Franciszkańskiej, która stoi do dnia dzisiejszego.

- Myślę, że patriotyczna postawa Antoniego Biernackiego i jego działalność na rzecz miasta, jak również bohaterstwo jego synów Henryka i Bolesława, żołnierzy Armii Krajowej, którzy zostali rozstrzelani przez hitlerowców, zasługuje na uznanie. Dobrze by było nazwać plac zabaw przed jego domem przy ul. Franciszkańskiej A.B.H. Biernackich. Tym bardziej, że część ziemi pod ten plac ofiarował Antoni Baran, ojciec jego synowej - podkreśla pani Elżbieta.

Obu panów połączyły dzieci. Syn Biernackiego - Kazimierz, ożenił się z córką Barana - Heleną.

Był dobry nie tylko dla nas...


Antoniego Biernackiego ciepło wspomina jego wnuczka - Anna Sinicyn, lekarz pediatra mieszkająca w Warszawie. Doskonale pamięta kamienicę, w której mieszkała rodzina.

- W kamienicy był szpital dla rannych żołnierzy. Pamiętam dwa pokoje i kuchnię, szpitalne łóżka. Nam nie było można tam wchodzić. Gdyby nie dziadek, nie byłoby tego wszystkiego - wspomina pani Anna, która podkreśla, że imię otrzymała właśnie dzięki dziadkowi. - Nie był on dobry tylko dla nas - dzieci i wnuków, ale także dla wszystkich ludzi. Pamiętam, że kiedy stracił swoich dwóch synów, babcia bardzo płakała, on też do końca nie pogodził się z ich śmiercią. Był szlachetnie prawym człowiekiem - dodaje.

 
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Skarzyski.eu




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do