Z opracowań historyków zajmujących się wydarzeniami tego powstania dowiadujemy się, że generał Marian Langiewicz dowodzący korpusem polskich powstańców miał także siedzibę w Wąchocku. Jeden z batalionów powstańców dowodzony przez Bernarda Klimaszewskiego, zawiadowcę zespołu hutniczego w Suchedniowie, 22 stycznia nocą zaatakował oddział rosyjski w Szydłowcu, a Ignacy Dawidowicz ze swoim batalionem próbował zdobyć Bodzentyn. Oddziały powstańcze słabo uzbrojone walczyły z zaborcą w Suchedniowie, Rejowie, Bzinie i pod Wąchockiem.
Krwawy odwet spotkał powstańców i mieszkańców, gdzie wcześniej toczyły się walki. Między innymi podpalono zabudowania wokół wielkiego pieca na Rejowie. Dom zawiadowcy zespołu hutniczego w Rejowie został ostrzelany, wybito wszystkie szyby w oknach. Kozacy i dragonii szukali powstańców. Na leśnej górniczej drodze z Rejowa do Baranowa u podnóża góry rosły trzy wiekowe dęby. Na konarach tych drzew powieszono 9 powstańców. Utrwaliła się opowieść, że kozacy powiesili powstańców na żelaznych hakach. Taki hak z dębu ostatniego znajduje się w Muzeum Orła Białego na Rejowie. Ale czy tak mogło być? Pamiętam ten hak na ostatnim dębie jaki się zachował. Drzewo podpalone przez barbarzyńców Polaków w 2003 roku zostało zniszczone. W tym miejscu stoi pomnik poświęcony pamięci powstańców 1863 roku. Kozacy wieszali powstańców na konarach dębu w Zagnańsku/dąb Bartek. Wieszali też w uroczysku leśnym Ormanicha w pobliżu Rudy Malenieckiej za Końskimi. Wszędzie używano sznurów. Zastanówmy się czy na Rejowie w miejscu odległym o około pół kilometra od osady Kozacy jechali po drabinę i żelazne haki, aby powiesić powstańców? Jeźdźcy mieli zawsze przy kulbace zwój sznura. Nawet w malarstwie niektóre obrazy zawierają taki motyw. Ta opowieść weszła na trwałe do naszej historii. Pięknie utrwaliła to Bożena Piasta, poetka, pisarka i malarska w wierszu "Dąb zwany Powstańcem".
Komentarze opinie