Pisałem już o bobrach w naszym mieście. Teraz o dzikach. Zaczynamy odczuwać ich kłopotliwy dla nas pobyt w pobliżu naszych domostw. Te zwierzęta powodują szkody. Wynika to z tego, że te zwierzęta ryją w ziemi w poszukiwaniu pokarmu. 10 października br. rankiem zobaczyłem w pobliżu mojej posesji na ulicy Grota Roweckiego poryty przez dziki trawnik. Kilkanaście sztuk tych zwierząt prawie w każdą noc ryje trawniki na całej długości w różnych miejscach. Nie pomaga prewencyjne strzelanie z korkowca.
Co jest powodem ich wyjścia z pobliskich lasów? Przyczyn jest kilka. Człowiek zaczął budować siedliska w enklawach leśnych na Brzasku i Zagórzu. W lesie wycięto buki i dęby, bo nastała moda na drewno kominkowe. Niestety, nowe nasadzenia tych drzew będą owocować za kilkanaście lat, a żołędzie i bukwy są przysmakiem dzików. Kiedyś myśliwi ubitą zwierzynę odstawiali do punktów skupu sklepów "Jedności Łowieckiej" w Kielcach i Radomiu za godziwą zapłatę. Teraz tych sklepów nie ma. Naturalnym wrogiem tej zwierzyny są wilki. Jednak mała wataha jaka żyje w kompleksie leśnym Świnia Góra ma dosyć zwierzyny na miejscu. W czasach, kiedy polowałem, koła łowieckie miały obowiązek prowadzić tzw. poletka zaporowe. Siało się na pewnej części upraw m.in. owies i topinambur. Zwierzyna miała naturalny dostęp do pożywienia.
Mniej uciążliwym jest sąsiedztwo synogarlicy tureckiej inaczej zwanej sierpówką. To ptak z rodziny gołębiowatych. W Europie pojawiła się już dawno. W Polsce zaczęła się rozmnażać od 1947 r. Najchętniej przebywa w pobliżu człowieka. Gniazduje na drzewach wysiadując jajka kilka razy w roku. Na mojej posesji w sąsiedztwie domu nocuje ponad 20 tych osobników. Widoczne ich ślady nocnego pobytu znajdują się na chodniku czy nawet na schodach. Co rano trzeba sprzątać. Kochają się nawet kilka razy dziennie. Ładnie gruchają, ale ich sąsiedztwo jest coraz bardziej uciążliwe. Trzeba jednak ich pobyt zaakceptować i polubić. Innego wyjścia nie ma.
Komentarze opinie