Okazuje się, że wystarczy odrobina dobrej woli, aby pomóc drugiemu człowiekowi. Mimo, że w całym kraju, również i w Skarżysku problem bezrobocia jest dostrzegalny, są ludzie, którzy potrafią zrezygnować z pracy. Dlaczego?
- Bo w świecie, gdzie każdy goni za groszem, za lepszym bytem, istnieje ktoś, w kim tkwią proste ludzkie uczucia jak altruizm i bezinteresowność. Mało kogo stać jest w obecnych czasach na taki czyn - mówi pani Marta, żona pana Sławka.
Dla pana Sławka to nic nadzwyczajnego.
- Nie pierwszy raz komuś pomagam. To trzeba mieć we krwi. Sam kiedyś chodziłem za pracą wiem jak jest ciężko - podkreśla pan Sławomir.
Od początku września miał rozpocząć pracę w szkole. Jest nauczycielem. Pracuje w zawodzie od 1994 r. Sam wychodził za paroma godzinami lekcyjnymi, żeby mieć choć pół etatu, co nie było łatwe. Kiedy jednak zadzwonił do niego znajomy i zaproponował mu, by oddał te parę godzin pojawiła się konsternacja.
- Powiedział mi, że brakuje mu godzin do emerytury. Nie spałem całą noc i w końcu się zdecydowałem. Pomogła akceptacja żony, jej mądrość. Postawiłem jednak warunek - razem pójdziemy do dyrektora i wyjaśnimy sprawę - wspomina. - Dyrekcja patrzyła z niedowierzaniem. Umówiliśmy się, że jak znajomy odejdzie na emeryturę przejmę jego godziny - dodaje.
Optymizm najważniejszy
Mimo, że pan Sławek nie żałuje podjętej decyzji zastanawia się jak to będzie później, kiedy skończy się zasiłek. Już teraz odkłada decyzję zakupu węgla.
- Ta niepewność jest, ale damy sobie radę. Trzeba być optymistą. Dawanie komuś radości jest bardzo przyjemne - podkreśla pan Sławek. - Oboje dobraliśmy się z żoną. Sami nie mamy za dużo, ale umiemy się podzielić - dodaje.
Niosą pomoc od dawna
Zarówno pani Marta, jak pan Sławek od dawna włączają się w różnorodne aukcje charytatywne.
- Mąż nigdy nie odmawiał pomocy osobom potrzebującym. Kiedy Iza Żak z TZN-u czy Sylwia Kęczkowska z "samochodówki" organizowały aukcje charytatywne, aktywnie w nich uczestniczył. Organizował zbiórkę odzieży i produktów spożywczych na "Manhatanie", sami przekazywaliśmy nową odzież dla osób potrzebujących, wielu osobom nieznanym z imienia i nazwiska - mówi pani Marta.
Wiele zbiórek pan Sławek zorganizował sam.
- Chodziłem po ludziach i robiliśmy paczki. Nie robię tego dla podziękowań i dyplomów, choć jedno takie podziękowanie pisemne otrzymałem - mówi pan Sławek. - Świat byłby o wiele lepszy i łatwiejszy gdyby było więcej ludzi dobrego serca - dodaje.
Komentarze opinie