Na remont ulicy Wiejskiej mieszkańcy czekali długo, ale teraz mogą jeździć nową nawierzchnią, pojawiły się też nowe chodniki. Niestety nie wszyscy mogą cieszyć się z nowego chodnika, bowiem mają utrudnione zejście do furtki, a właściwie go nie mają. Z takim problemem boryka się pan Janusz. Największy kłopot z poruszaniem ma jego żona, która wspiera się laską.
- Najgorzej jest teraz, jesienią. Po obfitych opadach deszczu wody było tyle, że nie dało się przejść. Wózkiem to już wcale nie da się przejechać - mówi.
O sprawie pan Janusz poinformował Zarząd Dróg Powiatowych. Obiecali zająć się sprawą i powiadomić wykonawcę, który zobowiązany jest do usunięcia usterki.
- Mimo wielu obietnic nadal po każdym deszczu wejście do posesji jest praktycznie niemożliwe, ponieważ woda przed furtką jest na głębokość 20 centymetrów. Przy większych opadach wchodzi do połowy posesji. Wiele razy byłem w starostwie i obiecują zawsze, że będzie to poprawione. Ostatnio gdy tam byłem i pokazałem zdjęcia obiecali, że do 15 września sprawa będzie załatwiona. Dziś mamy już listopad i nic - skarży się pan Janusz.
Pan Janusz próbował też na własną rękę skontaktować się z wykonawcą, niestety mimo zapewnień, że przyjedzie do tej pory się nie pojawił.
- Woda nie ma żadnego odejścia, żadnego spływu. Trzeba by było podnieść ten chodnik o jakieś 5 cm i wtedy spadek by był inny. Teraz woda nie spływa do pobliskiej studzienki - podkreśla pan Janusz. - Tu nie byłoby dużo roboty, jakieś 4 godziny pracy, dwóch ludzi i po wszystkim - mówi.
W miniony czwartek sprawą zainteresowaliśmy dyrektora Zarządu Dróg Powiatowych. Zareagował błyskawicznie. Udał się na miejsce by przyjrzeć się sprawie.
- W ten czwartek wykonawca zobowiązał się, że chodnik poprawi - zapewniał TYGODNIK w piątek Marek Czyż, dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych.
Komentarze opinie