Reklama

Oszust udający policjanta przejął od babci 40 tysięcy złotych i zniknął

Do 86-letniej mieszkanki przyszedł mężczyzna, który podawał się za policjanta. Starsza pani w dobrej wierze dała mu 40 tysięcy złotych. Gdy zorientowała się, że to był oszust, a nie przedstawiciel władzy, został jej tylko lament, bo na odzyskanie pieniędzy było za późno.

 


 

 19 stycznia 2021 roku około godziny 16 do starszej, bo 86-letniej mieszkanki miasta zadzwoniła kobieta. Przedstawiła się że jest pracownikiem poczty. Poinformowała starszą panią, że ma dla niej list polecony, który ta będzie musiała odebrać i pokwitować. Ledwie babcia zakończyła rozmowę z urzędniczką poczty, a telefon zadzwonił kolejny raz. Tym razem w słuchawce pojawił się męski głos, który przedstawił się, że jest policjantem. Od razu dodał, że ta pani, która dzwoniła z poczty jest oszustką i próbuje przejąć konto bankowe starszej pani. Babcia się wystraszyła. I czekała na jakieś instrukcje.

 

Współpraca z policjantem

Od tego momentu, według sugestii funkcjonariusza, starsza pani miała rozpocząć współpracę z przedstawicielami policji, jak się później okazało złodziejami udającymi policjantów. To właśnie fałszywy stróż prawa polecił babci, by przygotowała wszystkie posiadane w domu oszczędności i przekazała je osobie, która niebawem do niej przyjdzie. Aby uwiarygodnić swoją historię policjant podpowiedział, by 86-latka zadzwoniła na numer 997 i tam potwierdziła, że bierze udział w akcji policyjnej. Starsza pani błyskawicznie chciała od oficera policji KPP Końskie potwierdzenia, że jest uczestniczką wielkie akcji łapania złodzieja. Oszust oczywiście nie rozłączył się ze starszą panią i kiedy ta wybrała numer alarmowy nie połączyła się z policją, a w dalszym ciągu rozmawiała z przestępcą.

Uzgodnili hasło

Podczas tej "służbowej" rozmowy starsza pani uzgodniła hasło, które ma podać przedstawiciel policji, kiedy zgłosi się po odbiór pieniędzy. I tak się stało. Kilka minut później przed drzwiami mieszkania pojawił się mężczyzna. Powiedział uzgodnione hasło. Odebrał od niej saszetkę z 40 tysiącami złotych i odszedł. I wtedy dopiero jakaś podświadoma myśl podpowiadała 86-latce, że chyba została oszukana. Po kilku godzinach, kiedy nikt więcej się z kobietą się nie skontaktował, zdała sobie sprawę że została oszukana - zrelacjonowała nam zdarzenie st. sierż. Marta Przygodzka, oficer prasowy KPP w Końskich.

 

Nie dowierzać !

Policjanci podpowiadają i to nie pierwszy raz, żeby bezwzględnie stosować zasadę ograniczonego zaufania, informować policję pod numerem alarmowym 112 lub bezpośrednio na numery służby dyżurnej jakiejkolwiek komendy, o każdej takiej próbie, która jest zwykłym brudnym oszustwem. Każdy powinien krytycznie podchodzić do każdego telefonu informującego o zdarzeniach i sytuacjach wymagających naszej pomocy finansowej, konsultować się z najbliższymi w przypadku kontaktu osoby potrzebującej naszych pieniędzy. Nie otwierać drzwi osobom nam nieznanym, tym bardziej, jeżeli przebywamy mieszkaniu samotnie, nie przekazywać osobom podającym się za funkcjonariuszy służb mundurowych żadnych środków pieniężnych i kosztowności. Ewentualnie poprosić owego funkcjonariusza o wylegitymowanie się – do czego każdy ma obowiązek – ze stopnia, imienia i nazwiska, miejsca pełnienia służby czy też identyfikatora kadrowego. Podane dane radzimy zapisać, aby następnie skontaktować się z daną instytucją w celu potwierdzenia, czy osoba faktycznie pełni w niej służbę.

MARIAN KLUSEK

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Skarzyski.eu




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do