W najbliższych dniach, ma wyjaśnić się jaka będzie przyszłość 30-letniego mieszkańca Suchedniowa, w powiecie skarżyskim, który jesienią ubiegłego roku zaatakował swoją babcię nożem, a następnie rzucił się z ostrym i niebezpiecznym przedmiotem na policjantów.
Tragedia rozegrała się pod koniec października. Jak informowaliśmy już na naszych łamach, do jednego z mieszkań w Suchedniowie zostali wezwani stróże prawa. – Według zgłoszenia 30-letni mężczyzna mógł znajdować się pod wpływem narkotyków, był agresywny – relacjonował asp. Jarosław Gwóźdź, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Skarżysku-Kam.
Kiedy funkcjonariusze pojawili się w mieszkaniu, 30-latek dźgnął nożem swoją babcię, a następnie zaatakował mundurowych. Jeden z nich, z broni służbowej postrzelił go w dłoń. Napastnik został obezwładniony i zatrzymany. Niestety życia 87-latki nie udało się uratować. Zmarła w wyniku odniesionych obrażeń. Prokuratura Rejonowa przedstawiła 30-latkowi dwa poważne i zagrożone wysoką karą zarzuty: zabójstwa oraz czynnej napaści na stróżów prawa.
- Podejrzany nie przyznał się do postawionych zarzutów i odmówił składania wyjaśnień. Prokuratura skierowała do sądu wniosek o tymczasowy areszt dla 30-latka, który został uwzględniony – mówił ponad 2 miesiące temu, Daniel Prokopowicz, rzecznik prasowy kieleckiej prokuratury.
Od 30-latka pobrano natomiast krew do badania na obecność substancji odurzających. Już na początku prowadzonego przez przedstawicieli organów ścigania postępowania pojawiły się bowiem przypuszczenia, iż w dniu zdarzenia, mógł on znajdować się pod wpływem zakazanych substancji.
Przedłużą areszt?
30-latek do dziś pozostaje na terenie aresztu śledczego. - Termin stosowania wobec niego środka zapobiegawczego, w postaci tymczasowego aresztowania kończy się na początku lutego. Zgodnie z procedurą na 2 tygodnie przed upływem tego terminu, wystąpiliśmy do Sądu Okręgowego w Kielcach z wnioskiem o przedłużenie aresztowania na kolejne, trzy miesiące. W najbliższych dniach, ma zapaść ostateczna decyzja w tej sprawie - powiedział w rozmowie z TYGODNIK-iem Tomasz Rurarz, prokurator rejonowy w Skarżysku-Kam. Niespodzianek spodziewać się raczej nie można.
Gospodarz postępowania, Prokuratura Rejonowa, do Sądu zwrócił się z jeszcze jednym wnioskiem. - Zgodnie z nim, podejrzany miałby zostać poddany obserwacji przez lekarzy specjalistów. Takowa miałaby potrwać miesiąc. Wówczas biegli, wydadzą opinie, dotyczącą nie tylko stanu zdrowia, ale przede wszystkim tego, czy w czasie zdarzenia mężczyzna był poczytalny czy nie. Od niej zależy również to, jakie będą dalsze losy śledztwa – podkreślił prok. Rurarz. Jak dodał, w przepadku, kiedy biegli wypowiedzą się pozytywnie na temat stanu poczytalności, wówczas przedstawiciele organów ścigania kończyć będą śledztwo.
- Większość materiału dowodowego została już zgromadzona. Istotne znaczenie mają dla nas zeznania złożone przez świadków, a przede wszystkim policjantów, którzy tego dnia podejmowali interwencję na terenie Suchedniowa. Zabezpieczone zostały ślady, a także narzędzie zbrodni – mówił szef skarżyskiej Prokuratury.
Mężczyźnie grozi nawet dożywotni pobyt w więzieniu.
Stróże prawa na zwolnieniu
Październikowy dramat, traumą okazał się również nie tylko dla najbliższych i rodziny zmarłej. Mocno przeżyli go stróże prawa, którzy po tym, co się stało przebywali na zwolnieniach lekarskich. Czy wrócili już do służby?
- Na zwolnieniach lekarskich przebywało czterech funkcjonariuszy naszej jednostki. Wszyscy wrócili już do służby - wyjaśnił w miniony wtorek (28 stycznia) asp. Gwóźdź.
Komentarze opinie