
Okolice Końskich lub Skarżyska-Kam. – te dwie lokalizacje, które najczęściej pojawiały się wśród nieoficjalnych informacji, jako miejsca w jakich miało dojść do starć kibiców łódzkiego Widzewa, a także Korony Kielce przed piątkowym meczem 33. kolejki piłkarskiej Fortuna I ligi. Rękę na pulsie trzymali świętokrzyscy stróże prawa.
- Jak bywa zwykle w takich sytuacjach, nasi funkcjonariusze zwracają uwagę na każdy docierający sygnał. Tak było i w tym przypadku - tłumaczył w rozmowie z TYGODNIK-iem asp. Artur Majchrzak z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. W piątkowy wieczór na Suzuki Arenie w Kielcach, podopieczni Dominika Nowaka mierzyli się z Widzewem Łódź. Na murawie nie zabrakło emocji, a przedostatnie w tym sezonie spotkanie zakończyło się ostatecznie podziałem punktów. Gospodarze prowadzili po pierwszej połowie 1:0.
W 40. minucie bramkarza przyjezdnych pokonał strzałem z rzutu karnego Jacek Podgórski. W końcówce łodzianie doprowadzili do wyrównania. Na obiekcie w stolicy województwa świętokrzyskiego pojawili się sympatycy Widzewa. Jak wynikało z nieoficjalnych i dochodzących z różnych stron informacji, przed rozpoczęciem meczu między grupami sympatyków obu drużyn miało dojść do konfrontacji. Wskazywano nawet dwa miejsca (okolice Skarżyska-Kam. lub Końskich).
- Rzeczywiście takowe sygnały docierały do nas. Zarówno w trakcie meczu, przed jego rozpoczęciem i po zakończeniu nie odnotowaliśmy jednak sytuacji, w których kibicowskie grupy miałyby spotkać się między sobą. Monitorowaliśmy sytuację na bieżąco – podkreślił asp. Majchrzak.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie