
Ta sytuacja powtarza się rokrocznie. I co istotne, z roku na rok śledczy muszą zmierzyć się z nie lada zadaniem. Pierwsi tej wiosny podpalacze traw już dali o sobie znać. Zarówno Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Skarżysku-Kamiennej jak i starachowiccy strażacy wyjeżdżali w minionych dniach do pożarów traw i nieużytków.
Ryzyko jakie niesie ze sobą wypalanie traw to jedno. Jak udowadniają wydarzenia minionych lat, nie wszyscy pamiętają jednak o tym. Ogień jest żywiołem i nigdy nie możemy mieć pewności, że będziemy w stanie go opanować. Chwila nieuwagi, silniejszy podmuch wiatru czy ukształtowanie terenu mogą spowodować znacznie większy pożar.
Wówczas ewentualne konsekwencje są naprawdę poważne. Niekontrolowany, podsycany wiatrem może łatwo przenieść się na zabudowania czy tereny leśne, powodując duże straty. Jak podkreślają strażacy, może być niebezpieczny także dla osób postronnych oraz tych, które go wzniecają. Często wypalane łąki znajdują się przy drogach. Wówczas dym może poważnie ograniczać widoczność kierowcom, co stwarza dodatkowe zagrożenie.
Nie bez znaczenia jest również aspekt ekologiczny. Ofiarą ognia padają żyjące dziko zwierzęta, takie jak jeże czy zające, a ziemia na "wypaleniskach" staje się jałowa. Proceder wypalania nieużytków nie tylko w znacznym stopniu niszczy przyrodę, ale jest również niebezpieczny m.in. z uwagi na brak kontroli nad błyskawicznie rozprzestrzeniającym się zagrożeniem. Wzniecony pożar zagraża ludziom i ich dobytkowi.
W powiecie starachowickim sezon wypalania traw i nieużytków rozpoczął się już w połowie marca. Ratownicy z miejscowej KP PSP pierwsze zgłoszenia dotyczące zagrożenia pożarowego otrzymali od mieszkańców gminy Brody. W swoim działaniu podpalaczom przeszkodziła jednak pogoda. Powód? Opady deszczu, które nie sprzyjały wypalaniu. Inaczej było w przedostatnim tygodniu miesiąca.
- 23 marca, po godz. 13 otrzymaliśmy informację o pożarze na ul. Wschodniej w Starachowicach. Na nasypie kolejowym paliły się nieużytki. Łącznie płomieniami objęta była powierzchnia ok. 15 arów. Zagrożenie udało się szybko opanować. Nie odnotowano osób poszkodowanych - powiedział w rozmowie z TYGODNIK-iem i portalem starachowicki.eu Tomasz Klich, dyżurny stanowiska kierowania Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej.
W czwartkowe popołudnie interweniowali również strażacy z powiatu skarżyskiego. O tym, co wydarzyło się w rejonie zalewu Rejów poinformowana została ponadto policja.
- Dyżurny KPP otrzymał zgłoszenie dotyczące pożaru traw w rejonie osiedla Zachodnie wzdłuż linii kolejowej nr 8. Na miejsce pojechali dzielnicowi, którzy zastali tam pracujących przy gaszeniu pożaru strażaków. Okazało się, że było kilka zarzewi ognia wzdłuż torów. Punktowo paliły się trawy na odcinku sięgającym prawie do Suchedniowa. Policjanci pomogli strażakom i gasili trawy i poszycie. Ogień szybko się rozprzestrzeniał, a sytuacja groziła pożarem lasu. Na szczęście do tego nie doszło - stwierdził oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji podkom. Jarosław Gwóźdź.
W związku z pierwszymi tej wiosny pożarami, mundurowi zaapelowali o rozsądek, przypominając jednocześnie o obowiązujących przepisach prawa w tym zakresie. Kary za wypalanie traw ustanawia kilka aktów prawnych.
W kodeksie wykroczeń zgodnie z art. 82, za wypalanie traw grozi kara aresztu, grzywny lub nagany. Ponadto w myśl art. 24, § 1, zwartego w kodeksie wykroczeń, za wypalanie traw przewiduje się za karę grzywny w wysokości sięgającą od 20 zł do 30 tys. zł.
Znacznie surowszej kary może spodziewać się osoba, która podpalając trawy, spowoduje zagrożenie życia i zdrowia innych ludzi albo mienia np. budynków. Jak określa art. 163: kto sprowadza zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać pożaru, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. Dodatkowe sankcje zagrażają osobom, które doprowadziły do czyjejś śmierci – kara nawet do 12 lat więzienia.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie