Reklama

Stan zdrowi Tosi bardzo się pogorszył

Tu już nie można czekać tygodni czy miesięcy, tu liczy się każdy dzień i każda godzina. Niespełna 3-letnia Tosia Czarnecka ma wznowę choroby nowotworowej, która stanowi poważne zagrożenie dla jej życia. Każda złotówka jest na miarę życia dziecka. Rodzice błagają o pomoc i modlitwę...

 

Z wielką przykrością chcemy poinformować, że stan Tosi znacznie się pogorszył - MAMY WZNOWĘ - podał do publicznej wiadomości Paweł Czarnecki, tata Tosi dodając, że córka dostaje bardzo silne leki przeciwbólowe, by jakoś przetrwać ten trudny dla wszystkich czas. 

Rodzice Tosi bardzo proszą o wpłaty na trwającej w sieci zbiórce https://www.siepomaga.pl/tosia-czarnecka. Na facebooku również "Licytujemy dla Dzielnej Tosi".

Nie tego się spodziewali

A już było dobrze, już cieszyli się rodzinnym szczęściem w domu podczas przepustek szpitalnych. Przypomnijmy, pod koniec czerwca dziewczynka wraz tatą i starszym bratem wyjechała na leczenie do Niemiec do Essen, by tam przyjąć chemię, rozpocząć 8-tygodniową teleradioterapię hadronową wiązką protonów. Wyjazd zagranicę zbiegł się w czasie z narodzinami młodszej siostry Tosi, którą po długim oczekiwaniu w końcu mogła poznać osobiście.

Mama, wraz z młodszą Pociechą, dotarła do Tosi na koniec naświetlań, które mimo wnoszącej nadziei na wyzdrowienie, powodowało sporo bólu i cierpienia.

- Na zakończenie naświetlań Tosia symbolicznie zabiła w dzwon - pisze mama dziewczynki, dodając, że to koniec tego etapu leczenia, a Tosia ma teraz trochę oddechu od codziennego usypiania. - Można powiedzieć, że ma takie małe wakacje, które spędzi w domu z całą rodziną. Obecne i następne dni, to czas regeneracji przed kolejnymi cyklami chemii. Za jakiś czas zostanie wykonany kontrolny rezonans magnetyczny, on pokaże nam jak guz zareagował na protony. Trzymamy mocno kciuki za to, żeby wszystko szło w dobrą stronę - pisała z nadzieją pani Justyna, mama Tosi.

Koszmarna wznowa

Niestety, po kilku miesiącach u dziewczynki wykryto wznowę - potężne przerzuty do mózgu oraz kręgosłupa. A przecież w ostatnim czasie Tosia przeszła prawdziwe piekło chemioterapii połączonej z protonoterapią. Na nic zdała się także operacja wycięcia guza w mózgu.

Nieproszony gość na nowo pojawił się w małej główce. Dla Tosi w Polsce nie ma już ratunku, dotychczasowe metody leczenia zostały wyczerpane, wypróbowane i wdrożone. Rodzice wraz ze szpitalem skontaktowali się z wiedeńską kliniką, która w trybie pilnym rozpatrzy wniosek o natychmiastowe przyjęcie Tosi. Szpital przesłał również wstępny kosztorys oraz plan leczenia.

Leczenie Tosi musi zostać opłacone z góry inaczej dziewczynka nie zostanie przyjęta.

Na chwilę obecną brakuje 100 tys. złotych, by wyruszyć. Dla Tosi być może będzie to leczenie ostatniej szansy. Pozostało bardzo mało czasu na uzbieranie pieniędzy, na ratunek.

Życie Tosi jest w naszych rękach...Pomóżmy!!!

To jak zły sen

Senność, problemy z utrzymaniem równowagi, zezujące oczka - takie objawy zaniepokoiły rodziców. Początkowo obserwacja, zaraz potem Szpitalny Oddział Ratunkowy w Kielcach, gdzie wykonano dziecku tomografię. Wynik był porażający: guz mózgu i szybki transport do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. 

Natychmiastowa operacja, długie godziny oczekiwania na OIOMie. Dodatkowe badania, które nie przynosiły optymistycznych wieści. Na początku kwietnia Tosia rozpoczęła chemioterapię w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Od tego czasu szpital stał się drugim domem rodziny.

- Rak panoszy się w małej główce... Nadal nam ją zabiera - mówi pani Justyna, mama Tosi wierząc głęboko, że życie córki można uratować. - Bardzo prosimy wszystkich o modlitwę za Antosię - błagają rodzice.

Ewelina Jamka

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Skarzyski.eu




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do