
Gruczolakorak jajnika z przerzutami do płuc i wątroby - taką diagnozę w kwietniu tego roku usłyszała młoda dziewczyna - 34-letnia Paulina Picheta ze Skarżyska-Kamiennej. Cały jej dotychczasowy świat legł w gruzach...
Paulina Picheta ma 34 lata, dwójkę cudownych dzieci i ukochaną rodzinę. - Moje życie wydawało się być normalne i pełne radości, aż do listopada ub. roku, kiedy zaczęłam odczuwać pewne dziwne symptomy. Brak okresu, kaszel i duszności sprawiły, że zaniepokoiłam się i postanowiłam udać się do lekarza - opowiada o początkach swojej choroby.
Kobieta nie spodziewała się, że to, co wydawało się być niewinną torbielą, przerodzi się w coś tak strasznego. - W kwietniu tego roku, na kolejnej wizycie, lekarz stwierdził zmiany na płucach. A potem nadeszła diagnoza, która odebrała mi grunt pod nogami: - rak lewego jajnika z przerzutami do płuc, wątroby i węzłów chłonnych - mówi.
17 kwietnia - ten dzień na zawsze pozostanie w Paulinie jako najgorszy wyrok. - Nie wiem, jak opisać szok, jaki mnie ogarnął. Moje myśli krążyły wokół najgorszych pytań: Czy to już koniec? Czy dam radę? Co będzie z moją rodziną, jeśli przegrałabym tę walkę?
Od tego momentu rozpoczęła się ciężka batalia kobiety o zdrowie. - Najpierw musiałam wyleczyć zapalenie płuc, a potem trafiłam na oddział onkologii, gdzie wdrożono leczenie chemią. Jestem po pięciu dawkach, ale niestety nie mogłam przyjąć szóstej z powodu problemów z rękami i nogami. Przed mną jeszcze czekają cztery kolejne sesje chemioterapii, nie licząc tej zaległej. Lekarka rozważa również możliwość operacji. Jedynym moim pragnieniem jest powstrzymanie nowotworu przed dalszym rozprzestrzenianiem się w moim organizmie.
Nikt nie mógł pani Pauliny przygotować na to, jak ciężką może być walka z nowotworem. - Leczenie i rehabilitacja wymagają ogromnych kosztów, o jakich wcześniej nawet nie pomyślałam. Nigdy nie sądziłam, że na drodze do mojego zdrowia i bycia przy mojej rodzinie staną pieniądze. Dlatego dzisiaj z pokorą proszę o pomoc - mówi.
Kobieta wierzy, że z pomocą ludzi o wielkich sercach ma szansę w tej nierównej walce. - Nawet symboliczna kwota, każde dobre słowo czy udostępnienie zbiórki to dla mnie ogromne wsparcie. Każda z Was i Waszych gestów pomocy pozwala mi zachować nadzieję i siłę, aby walczyć dalej. Kocham swoją rodzinę tak bardzo, że chcę być dla nich silna i zdrowa. Chcę zobaczyć jak moje dzieci dorastają, świętują swoje sukcesy i są szczęśliwe. Wasze wsparcie sprawi, że te marzenia będą miały szansę się spełnić.
W tych najtrudniejszych chwilach wiem, że mam obok siebie kochających ludzi. Wasza dobroć i współczucie to dla mnie oazą nadziei w tej burzliwej rzeczywistości. Razem możemy stawić czoła temu potężnemu przeciwnikowi. Razem możemy wygrać. Z całego serca dziękuję za Waszą obecność i wsparcie. Każdy z Was jest dla mnie nieocenionym skarbem, który dodaje mi sił do walki. Dziękuję za każdą dobrą myśl, każde ciepłe słowo i każdą pomocną dłoń, która podała mi oddech w chwilach zwątpienia.
Wiara w ludzi i możliwość wspólnego działania, aby pomóc mi pokonać tę chorobę, sprawia, że czuję się silniejsza. Dzięki Wam nie jestem sama w tej walce. Jesteście moją siłą, która pomaga mi dźwigać się z dna i walczyć o swoje życie. Razem stworzymy cud.
Niech nasza wspólna walka przypomina, że nawet w najciemniejszych chwilach można znaleźć jasność. Dziękuję Wam za to, że jesteście moim promykiem nadziei i że razem z Wami stawiam czoło tej chorobie - dodaje.
Pieniądze na leczenie i rehabilitację i leczenie Pauliny można wpłacać za pośrednictwem strony siepomaga, prowadzącej zbiórkę. W wyszukiwarce internetowej należy wpisać siepomaga.pl/paulina-picheta.
m
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie