- Spotkania piłkarskiej reprezentacji śledzę od ponad 15 lat. Przed każdą wielką imprezą jest pompowanie balonika, a później wszyscy wiemy jak to się kończy. Teraz będzie inaczej. Wierzę, że Robert Lewandowski poprowadzi naszych do zwycięstwa – mówił, trzymając kciuki na kilkanaście minut przed pierwszym gwizdkiem w meczu z reprezentacją Irlandii Północnej, starachowiczanin odziany w szalik w biało-czerwone barwy. Miasto na ponad dwie godziny zamarło. Puby, a także osiedlowe knajpki zamieniły się w miejsca, gdzie tematem numer jeden była wygrana Polaków na francuskim Euro. Ci, którzy nie mieli szczęścia i nie udało im się kupić biletów na spotkanie i tak nie mieli czego żałować.
- Jeśli kadra Nawałki zagra w finale, z miejsca ruszamy ze Starachowic nad Sekwanę. Obiecałem to synowi, więc nie ma innego wyjścia jak tylko dotrzymać słowa – deklarowali co niektórzy, bardziej odważni. I oby ich wróżba spełniła się.
Komentarze opinie