Jesień życia dla państwa Cymerysów okazała się pasmem bólu i cierpienia. Zamiast cieszyć się spokojną starością, byli zmuszeni walczyć i upominać się o coś, co pozornie tylko wydawało się oczywiste. Całe życie mieszkali w Skarżysku-Kam. Dzieci nie mieli, bo jedyny syn zmarł dawno temu. Opoką i wsparciem w trudnych chwilach był dla nich Związek Wyznania Świadków Jehowy, do którego należeli od urodzenia i któremu poświęcili życie.
Pan Kazimierz jako głowa domu pracował zawodowo i starał się, by rodzinie niczego nie brakowało. Kiedy był młody i zdrowy, wiele spraw było na jego głowie. To on o wszystko zabiegał, nigdy o nic nie prosił. Przeciwnie pomagał raczej innym, niż jemu służono pomocą.
Choroba żony i lata, których przybywało, zaczęły jednak przerastać jego możliwości.
- Żona nigdy nie miała zdrowia. Przeżyła okupację. Była świadkiem okrutnego traktowania jej ojca, który był bity i poniżany z powodu wyznania. Odbiło się to piętnem na jej zdrowiu. Nigdy nie była zdolna do pracy zawodowej. Przeszła trzy udary i stale pozostaje pod opieką lekarską - mówił jesienią 2013 roku pan Kazimierz, który zwrócił się o pomoc do redakcji Tygodnika.
Przeszło 80-letni mężczyzna, który ma za sobą dwa udary, przestał sobie radzić z całodobową opieką nad żoną. Starał się o umieszczenie jej w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym, ale odmówiono, z uwagi na brak "lat pracy".
- Ja mam swoje lata i nie daję rady a zdani jesteśmy sami na siebie. Znikąd pomocy. Moja emerytura ledwie starcza na życie i rachunki a gdzie lekarstwa, środki higieniczne? - mówił bezradnie wskazując na utracone nadzieje, jakie razem z żoną pokładali w związku wyznaniowym, do którego należą. - Dla Strażnicy - Towarzystwa Biblijnego i Traktatowego poświęciliśmy całe życie. W latach 80. oddaliśmy nawet część naszej działki na potrzeby Zboru, gdzie wybudowana została Sala Królestwa. Tam co tydzień spotykają się nasi bracia i siostry. Nie interesują się jednak nami, naszym losem. Dopóki byliśmy młodzi i zaangażowani, było wszystko w porządku. Dziś nikt nie przyjdzie, nie zapyta, jak się żona czuje, czy czegoś nam nie potrzeba. Żadnej pomocy - mówił zawiedziony 80-latek.
Będąc w trudnej sytuacji finansowej, mężczyzna podjął kroki prawne mające na celu odzyskanie części majątku. Wskutek jawnej niewdzięczności obdarowanego, starał się o cofniecie darowizny na rzecz związku wyznaniowego. Do sądu złożył również wniosek o odszkodowanie za lata pracy na rzecz Towarzystwa.
- Nie chodzi o mnie, ale o żonę, o jej lata pracy, które poświęciła w Sali Królestwa. Robiła tyle, co kilku mężczyzn. I co ma w zamian? Żadnej wdzięczności. Obcy pomagają mi ją przenieść do karetki, bo "swoi" się nie poczuwają do pomocy - ubolewał mężczyzna, który podjął również starania o rentę socjalną dla żony z uwagi na ciężką sytuację materialną i ogromne koszty związane z opieką i leczeniem.
Lata starań i pism procesowych przyniosły pożądany skutek. Wiesława Cymerys na początku ub. roku miała powody do radości. Otrzymała list z Sądu Apelacyjnego z Krakowa, że wreszcie po dwuletnich oczekiwaniach, sąd przyznał jej zasiłek emerytalny. Radość nie trwała jednak długo.
- Nie miała ani jednego roku składkowego w życiu, bo nigdy nie pracowała, poświęcając swój czas i siły dla wyznania Świadkowie Jehowy, będąc pionierką stałą. ZUS odmawiał jej jakichkolwiek świadczeń. Po długich miesiącach starań i wykazaniu pracy na rzecz związku wyznaniowego przyznano jej w końcu świadczenie, z którego jednak nie skorzystała, bo go nie doczekała. Pani Wiesława zmarła 17 listopada ub. roku, w otoczeniu - pozornie tylko bliskich jej osób, bo ci, w których razem z mężem pokładali tyle nadziei, nie przyszli z pomocą...
Pan Kazimierz, mąż zmarłej Wiesławy, nie liczy na ocieplenie stosunków z macierzystym zborem świadków Brooklyńskiego Towarzystwa Strażnica. Nie może też liczyć na żadną pomoc z ich strony, chociaż jest cały czas członkiem ugrupowania. Pozostał sam w pustym domu, podupadając również na zdrowiu. Skłonny nawet wziąć kogoś pod swój dach, by w zamian za użyczenie "kąta", mógł liczyć na pomocną dłoń drugiego człowieka.
Komentarze opinie