Patrycja Kawalec jest studentką Akademii Muzycznej im.Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu w klasie gitary dr. Łukasza Kuropaczewskiego, u niego studiuje i uczy się nowych rzeczy, oprócz tego pracuje w prywatnej szkole muzycznej pod Poznaniem.
Tygodnik: - Dlaczego wybrała Pani gitarę?
Patrycja Kawalec: - W zasadzie nie wiem. Zawsze chciałam iść na gitarę, moja mama często się mnie pytała, czy może inny instrument, może skrzypce, fortepian, flet, ja się uparłam na gitarę i powiedziałam, albo gitara, albo nie idę do szkoły muzycznej i tak zostało. Mogę powiedzieć, że trafiłam w dziesiątkę.
- Gitara to trudny instrument technicznie. Ile czasu trzeba poświęcić na ćwiczenia, aby grać tak jak Pani?
P.K- Jest to bardzo trudny instrument i myślę, że przez wiele osób niedoceniany. W zasadzie gitara to jest taka mała orkiestra. Akompaniament plus melodia, granie kilku głosów, skupianie się nad kierunkiem, techniką, nad barwą, kolorem, jest mnóstwo rzeczy, nad którymi trzeba pracować, w trakcie pracy nad utworem. Żeby były efekty trzeba kilka godzin dziennie poświęcić na ćwiczenia, żeby później dobrze wypaść na takim koncercie.
- Mimo młodego wieku ma pani liczne sukcesy na swoim koncie, proszę powiedzieć o tych najważniejszych.
P.K- Nie mam jakiegoś swojego ulubionego. Wydaje mi się, że każdy, nawet taki mały konkurs, w którym występowałam, nawet taki, gdzie nic nie zajęłam coś wnosi. Poczucie rywalizacji i granie na scenie przed jurorami, przed innymi osobami, to mobilizuje do dania z siebie więcej, niż jest się w stanie pomyśleć, że można tyle dać. Są mniej prestiżowe konkursy, ale myślę, że to nie ma aż tak wielkiego znaczenia, który jest najważniejszy.
- Jak pani wspomina skarżyską szkołę muzyczną, której jest absolwentką?
P.K- Pamiętam, że pierwszy rok nauki był trudnym rokiem. Dla mnie gitara była czymś trudnym, niepojętym trochę, pamiętam, że na początku miałam wątpliwości i nie wiedziałam czy będę dalej grać, później jednak przyszedł taki moment, że wszystko zaczęło mi wychodzić i bardzo polubiłam ten instrument.
- Włodzimierz Sojka był Pani pierwszym nauczycielem gitary, jakim był nauczycielem ?
P.K- Pan Sojka dał mi ogromne wsparcie, naprawdę to jest coś niesamowitego. Bardzo ważne jest to, jak podchodzi się do drugiego człowieka. Myślę, że mój pogląd na pewne sprawy jest taki, a nie inny właśnie dzięki Panu Sojce. Ja naprawdę bardzo go cenię, myślę, że gdyby nie On, ta jego wiara we mnie i w to, że potrafię, że jestem w stanie grać na większych salach, czy jestem w stanie wygrać jakiś konkurs to jego zasługa.
- Często Pani wraca do Skarżyska?
P.K- Niestety nie, studiując w Poznaniu i pracując jeszcze, mam bardzo mało czasu i nawet te podróże są strasznie męczące, żeby tutaj dojechać i wrócić, rzadko bywam w domu, niestety tylko na święta albo kiedy jest jakaś dłuższa przerwa.
- Jakie ma Pani najbliższe plany konkursowe?
- W najbliższą sobotę jadę na międzynarodowy konkurs do Jastrzębia Zdroju, w kwietniu również konkurs międzynarodowy w Żorach, na przełomie czerwca i lipca czeka Mnie konkurs w Olsztynie, tak więc w tym roku te trzy konkursy.
Komentarze opinie