Przed rozpoczęciem Memoriału odbyła się Msza Święta w kościele w Mroczkowie w intencji Mateusza Mastalerza. Po mszy na boisku Orlik przy Szkole Podstawowej w Mroczkowie odbył się turniej piłki nożnej, w którym udział wzięły cztery drużyny: Auto-Partner Warszawa, Kapafor Nowy Dwór, Aktywni Bliżyn oraz Przyjaciele Mateusza. Zawody sędziował Sławomir Ferencz, poczynania na boisku komentowała Katarzyna Skarus, dyrektorka bliżyńskiego GOK-u.
Wszyscy uczestnicy Memoriału zgodnie podkreślali, że wynik nie był rzeczą najważniejszą, liczyła się dobra zabawa i pamięć o Mateuszu. W pierwszym spotkaniu Przyjaciele Mateusza pokonali Auto Partnera z Warszawy 9:1, w drugim spotkaniu Aktywny Bliżyn wygrał z Kapaforem Nowy Dwór po serii rzutów karnych 3:2, w regulaminowym czasie padł remis 1:1. Przegrane drużyny zagrały w meczu o trzecie miejsce, Kapafor Nowy Dwór wygrał z Auto Partnerem 7:1. Zwycięzcą II Memoriału im. Mateusza Mastalerza została drużyna Aktywny Bliżyn, która w finale pokonała Przyjaciół Mateusza 2:1.
Puchary drużynom, ufundowane przez wójta gminy Mariusza Walachnię, wręczyli fundator, rodzice Mateusza Ewa i Szymon Mastalerz oraz ks. proboszcz Krzysztof Sieczka – fundator pucharu dla Króla Strzelców. Dodatkowe nagrody ufundowała ekipa Auto Partner.
- Bardzo dziękuję zawodnikom, którzy przyjechali z Warszawy, Nowego Dworu oraz sąsiadom z Bliżyna. Dziękuję proboszczowi za piękną liturgię podczas mszy, gdzie wspominał Mateusza. Dziękuję wójtowi Mariuszowi Walachni, że nas wspiera w tym wszystkim, dla niego sport też jest rzeczą najważniejszą. Dziękuję wszystkim, którzy pomagali nam przy organizacji tego Memoriału - mówił Szymon Mastalerz.
- Mateuszek, wiadomo był chory, my zabranialiśmy mu grać w tą piłkę, ale on na wszystkie sposoby potrafił z tego wyjść, chodził do przyjaciółki Weroniki, razem studiowali, raz żona się go zapytała Mateuszku jedziesz do Weroniki, powiedział, tak, a później okazało się, że on był grać w piłkę, przychodził poobijany, ale nie chciał się przyznać że grał. Wiedział co robi, wiedział jak żyć, wiele nas nauczył, nie tylko nas, ale i kolegów z którymi grał - wspominał Szymon Mastalerz.
Komentarze opinie