Problem dzików nie dotyczy jedynie mieszkańców osiedla Bzinek. W imieniu mieszkańców centrum miasta interweniował także Leszek Golik, przewodniczący Rady Miasta oraz Grzegorz Łapaj.
- Przy ul. Paryskiej - Krasińskiego, ok. godz. 20 spacerowały sobie dziki. To dość niebezpieczne, może w końcu komuś stać się krzywda - podkreślał Leszek Golik. - Należałoby porozmawiać z kierownikiem Biura Bezpieczeństwa, zebrać zespół, umówić się z Nadleśnictwem. Policja może interweniować dopiero wtedy jeśli komuś stanie się krzywda - podkreślał.
Swoje obawy odnośnie dzików przewodnicząca rady osiedla Bzinek przekazała także podczas debaty o bezpieczeństwie, która odbyła się na policji. Tym razem zaopatrzone w dokumentacje fotograficzną, na której prezentowany był zagryziony przez dziki pies, pojawiła się na sesji Rady Miasta.
- Watahy liczące do kilkudziesięciu sztuk terroryzują mieszkańców całą dobę. O wyjściu wieczorem nie może być mowy, choć i w biały dzień o godzinie 13-18 strach jest poruszać się po osiedlu. Zagrażają nie tylko naszym uprawom – bez problemu niszczą ogrodzenia, ogródki przydomowe, przedostają się do tuneli i cieplarni - podkreśla Renata Napora. - Nagminne jest wylegiwanie na wjazdach na posesje czy chodzenie po ulicach, nawet na JP II. Nie reagują na klaksony samochodów, a próby odstraszania petardami hukowymi informują jedynie mieszkańców o kolejnej wizycie nieproszonych gości. Niestety dochodzi też do ataków na zwierzęta. Rozszarpały 2 psy na naszym osiedlu, a kojec kolejnego bardzo poważnie uszkodziły próbując się dostać do wewnątrz. Przypadki, o których mówię miały miejsce w godzinach wczesnopołudniowych - dodaje.
Z tym problemem mieszkańcy zgłaszali się już do Prezydenta Miasta i do Koła Łowieckiego Łysica.
- Rozłożony preparat odstraszający w ilości 7sztuk na całym osiedlu we wrześniu 2016r. absolutnie nie spełnia swojej roli. W naszym mniemaniu Koło Łowieckie nie staje na wysokości zadania. Odnosimy wrażenie, że sprawa odstrzału dzików to wyłącznie narażenie Kół na wydatki, z punktu ekonomicznego absolutnie nie opłacalne a nie zapewnienie zdrowia i bezpieczeństwa mieszkańców. Wiemy, że są przepisy prawne regulujące odstrzał dzikich zwierząt, ale czy i my nie mamy swoich praw. Nasze zdrowie i mienie nie powinno być chronione? - pytała radnych Renata Napora. - Kategorycznie domagamy się podjęcia przez Urzędników Miejskich działań mających na celu zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom. Jeśli sami nie potraficie zająć się tą sprawą proszę zlecić to jednostkom podległym. Czujemy się zagrożeni i zastraszeni przez zwierzynę leśną. Proszę nas nie zmuszać do podjęcia radykalnych i drastycznych działań w obronie naszego zdrowia i życia - zaapelowała przewodnicząca.
Prezydent obiecał pomóc.
- Odbyło się spotkanie w Komendzie Policji, prawne możliwości urzędu faktycznie są ograniczone. Komendant policji będzie interweniował w kole łowieckim, sami postaramy się pomóc i zaangażujemy w rozwiązanie tego problemu - odpowiedział prezydent Konrad Krönig.
Komentarze opinie