Z aktu notarialnego wynika, że młyn pochodzi z 1885 r., przestał działać w latach 70. Potem mieściła się tam hurtownia farmaceutyczna, zakład tapicerski. Nowi właściciele mają kontakt z ponad 90-letnim prawnukiem dawnych właścicieli młyna, od którego dowiedzieli się wielu ciekawostek.
- W 1971 roku ostatni raz pracował młyn. Później zaczęto wszystko rozsprzedawać. Została turbina - mówi pan Paweł.
Przed nowymi właścicielami pojawiło się sporo pracy. Wymieniono około 6 tys. zniszczonych cegieł, prawie 50 okien, starą dachówkę.
- System rynnowy nie był dobry, cegły nadgryzione, słabe, wykonane metodą gospodarską. Część udało nam się zaimpregnować, ale są miejsca, gdzie się sypią - podkreśla pan Paweł.
Właściciele postanowili kupić przedwojenną maszynę do produkcji dachówki. I sami ją zrobili.
- Współczesna dachówka nam nie pasowała, była za ciężka. 12 ton waży sama dachówka na dachu. Udało nam się znaleźć starą, przedwojenną maszynę do produkcji dachówki i sami ją zrobiliśmy. Więźba i konstrukcja drewniana się zachowała, skrajne deski były zgniłe. Chcieliśmy, jak się tylko da, zachować w stanie naturalnym najwięcej rzeczy. Ociepliliśmy dach. Szukaliśmy cegły rozbiórkowej. W cegielni pod Sandomierzem znaleźliśmy cegłę krzywą, brzydką, wypaczoną - idealną dla nas. Staramy się wykorzystywać wszystko co jest w młynie. Wszystko robimy pierwszy raz i uczymy się na błędach. Kiedy kupiliśmy ten młyn trzeba było znaleźć dla niego jakieś zastosowanie. Gdy zobaczyliśmy to miejsce, uznaliśmy, że to w zasadzie gotowa knajpa, wystarczy tylko stoły i krzesła dostawić. Chcieliśmy, by każde pomieszczenie miało swoją funkcję - dodaje.
Można tam oglądać oryginalne przesiewacze do czyszczenia mąki. Jeden z nich – odwrócony do góry nogami, z dostawionymi drzwiami wykorzystano jako toaletę.
- Ostatnią osobą, która zarządzała młynem była pani Ożdżeńska. Młyn był wówczas ważnym miejscem w Suchedniowie i moim marzeniem jest, by był ważny i teraz – podkreśla pani Anna.
Komentarze opinie