Reklama

Natychmiast do Starachowic, to cud że Pani żyje

05/06/2017 03:08

Wezwanie do zawału i za wąska klatka schodowa


- To było 7 maja, przed godziną 14.00, moja mama zasłabła, wezwałam karetkę. Objawy były typowe dla zawału, podkreśliłam to przy zgłoszeniu, karetka przyjechała dosyć szybko, jednak nie było lekarza, tylko ratownicy medyczni. (w zespole ratowniczym nie musi być lekarz - przyp.red). Mama siedziała na wersalce cała zroszona potem, spocona, nie mogła w ogóle oddychać. Moja mama ma 90 lat, jest osobą niepełnosprawną, ze względu na chory kręgosłup, nie wychodzi z domu ogóle. Ona nie może się ruszać, a Ci ratownicy kazali jej iść do karetki na piechotę - mówi Pani Teresa (nazwisko do wiadomości redakcji).

- Powiedzieli, że po klatce nie da się wnieść noszy bo jest za wąska, zachowywali się bardzo dziwnie, wykonywali bardzo wolno swoje czynności, nie wykonali żadnych badań na miejscu - dodaje. (badanie w mieszkaniu nie było możliwe, ze względu na brak miejsca, została wykonane w karetce - red.)

- Mama doszła do drzwi o własnym siłach, oni dalej mówili, żeby sobie zeszła po schodach. Ja się uparłam i powiedziałam, że nie pójdzie. Stała tam w otwartych drzwiach, stała i czekała, a Oni się zastanawiali co i jak, wreszcie zaczęłam na nich krzyczeć i mówię proszę przynieść chociaż to krzesło, to wszystko odbywało się w żółwim tempie - mówi.

- W końcu znieśli ją na dół na krzesełku, postawili naprzeciw wejścia do karetki, znowu mieli problem, tym razem z otwieraniem drzwi, zaczęli te drzwi otwierać i otwierać, nie mogli sobie poradzić. Ja w tym czasie szykowałam rzeczy do szpitala, patrzę przez okno a oni stoją i stoją, a czas mija, zbiegłam do nich na dół, dobijam się, nie chcieli mnie wpuścić - mówię dlaczego nie odjeżdżacie, co się tam dzieje, a Oni mówią co pani taka nerwowa, przecież muszą badania porobić, pacjent to nie jest worek z ziemniakami i muszą go przygotować do drogi - zaznacza pani Teresa.

- W pierwszej chwili pomyślałam że rzeczywiście tam coś robią, wróciłam na górę żeby dokończyć pakowanie, patrzę na zegarek oni nadal stoją. Po długim czasie oczekiwaniu w końcu pojechali - relacjonuje.

Natychmiast do Starachowic, to cud że Pani żyje


- Spakowałam się i zawołałam taryfę, czekając na nią słyszałam, że jedzie erka na sygnale, pomyślałam, jak to ludzie chorują i takie pogotowie jest potrzebne, okazało się, że w środku wieźli już moją mamę do Starachowic.

- Dowiedziałem się o tym dopiero po przyjeździe do szpitala w Skarżysku, tam powiedzieli mi, że przed chwilą odwieźli mamę do Starachowic.

- Lekarz w Skarżysku jak tylko mnie zobaczył powiedział natychmiast do szpitala, wtedy pojechali na sygnale do Starachowic, na miejsce przywieźli mamę 15:42, jak powiedział lekarz to był po prostu cud, sami się dziwili, że mama ostatecznie przeżyła.

- Obudziłam się i słyszałam od lekarzy to cud, że pani żyje - mówi 90. letnia kobieta.

- Gdybym wiedziała, że tak ta sprawa będzie przebiegała, to bym wzięła taryfę lub poprosiła sąsiadów. Jestem zszokowana ich zachowaniem, trzeba im zwrócić uwagę, nie wiem do kogo się zgłosić, dlatego zwróciłem się do do państwa Redakcji o pomoc.

- Mama jak na ten swój wiek funkcjonuje bardzo dobrze umysłowo, nie konfabuluje, jest normalną osobą, nie może jedynie chodzić, jest chora na kręgosłup. W ostatniej chwili ją uratowali, gdyby tu na miejscu w porę zareagowali to by nie był tak rozległy zawał, teraz nie wiadomo co dalej będzie. Chodzi mi o nagłośnienie tej sprawy. Ci Panowie muszą być ukarani, nie odpuszczę, bo to może spotkać każdego mieszkańca Skarżyska. Oni muszą ponieść zasłużoną karę. My się nie skarżymy, po prostu chcemy nagłośnić sprawę. W Starachowicach, 20 km stąd, niebo a ziemia, tam była wspaniała opieka, jak wróciliśmy już ze szpitala okazało się, że klatka nie jest ciasna, ratownicy bardzo mili, pomogli Nam bardzo i bez problemów wnieśli mamę do domu - podkreśla Pani Teresa.

Zdaniem Pogotowia




- Patrząc z boku na to wszystko wydaje się to łatwe i proste, gdyby ratownicy nie zrobili na miejscu pewnych rzeczy to Pani by zgłosiła skargę, że nie wykonali pewnych czynności. Zgłoszenie było o 13.57, karetka na miejscu była 14.04, czyli w ciągu 7 minut, biorąc pod uwagę początek rozmowy, rozmowę dyspozytora i rozdysponowanie karetki i dojazd na miejsce. W szpitalu byli 14.45 - powiedziała Marta Solnica, dyrektorka Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego.

W mieszkania na miejscu okazało się, że jest brak możliwości szczegółowego badania, jedynie ciśnienie tętnicze i saturacja, w mieszkaniu było bardzo dużo rzeczy, ciężko było się przedostać ze sprzętem nie mówiąc już o noszach. Ponadto był utrudniony transport pacjentki do karetki, wąski korytarz i źle otwierające się drzwi, brak było możliwości wejścia do mieszkania ze sprzętem typu krzesełko kardiologiczne. Byliśmy w mieszkaniu pacjentki i faktycznie miejsca jest bardzo mało na transport. (red.)

- Ja jeżdżę sama w karetce i wiem dokładnie jak to wygląda w różnych miejscach, czasami naprawdę jest ogromny problem, żeby ze sprzętem dostać się środka, ludzie mają później pretensje że wynosimy pacjenta na płachcie, ale naprawdę innej możliwości czasami nie ma. Jak podkreślali ratownicy w tym przypadku nie było możliwości nawet tego krzesełka dostarczyć - zaznacza Marta Solnica.

- Transport po klatce schodowej odbył się już na krześle kardiologicznym, następnie pacjentka została przełożona na nosze i wniesiona do karetki, gdzie odbyły się szczegółowe badania   parametrów życiowych pacjentki. Działania na miejscu trwały około 8 do 10 minut - podkreśla.

Zespół ratunkowy to są dwaj ratownicy medyczni, nie ma obowiązku, żeby w takim zespole był lekarz, mamy 30 zespołów podstawowych, dyspozytor wysyła na miejsce ten zespół, który jest najbliżej zdarzenia. Pogotowie zawiozło pacjentkę do szpitala w Skarżysku, tam po kolejnej ocenie przez lekarza stanu pacjentki stwierdzono, że pacjenta powinna  jechać do Starachowic na oddział kardiologii, w ciągu 20 minut została podstawiona karetka z lekarzem.

- Wszystko się odbyło zgodnie z przepisami i zasadami, gdyby Oni w tej karetce nie zrobili nic, nie zbadali, to wtedy byśmy mieli skargę, że ratownicy nie wykonali żadnych czynności. To są normalne działania, mamy problem niekiedy żeby wejść do mieszkania, a co dopiero bezpiecznie tego pacjenta stamtąd wynieść. Z mojego punktu widzenia zrobili to, co powinni byli zrobić, jestem tego zdania, że muszą zabezpieczyć pacjenta zanim przetransportują go do szpitala - twierdzi Marta Solnica.

- Natomiast w mieszkaniu nie było takiej możliwości żeby pacjentkę, dokładnie przebadać, dlatego zrobili to w karetce, ludzie się denerwują, chodzą wokół karetki i zastanawiają się dlaczego tak stoimy długo, nie stoimy dlatego, że się tak nam podoba, tylko po prostu zabezpieczamy tego chorego i trwa to nie raz kilka minut, ale bezpieczny transport do szpitala to taki kiedy pacjent jest zabezpieczony odpowiednio. To są normalne czynności tylko nie wszyscy to rozumieją.

- Czas na podjęcie działania takiego pacjenta to jest do dwóch godzin, nie wiem jaki to był zawał, jeżeli to zawał z uniesieniem odcinka ST to wiadomo, że trzeba zrobić koronarografię i założyć stenty, tu liczy się liczy czas w jakim pacjent trafi do szpitala i być może, to było powiedziane w tym kontekście, że pacjentka cudem przeżyła.

- Na pewno nie zależało od nas, od naszych działań, czasami musimy się mocno natrudzić, żeby pacjenta wyprowadzić bezpiecznie z mieszkania. Z mojego punktu widzenia zrobili to, co powinni zrobić, zabezpieczyli pacjenta, dojechali do szpitala, w krótkim czasie była kolejna karetka z lekarzem, która zawiozła panią do Starachowic.

- To że pojechał zespół ratunkowy, tak jak powiedziałam był to pierwszy wolny zespół, który mógł najszybciej dojechać do chorego, ratownicy mają obowiązek zabezpieczyć pacjenta i dowieść do szpitala, jeśli jest taka konieczność podać leki. W większości przypadków do pacjenta dojeżdża karetka z ratownikami, kiedy jest taka potrzeba to ewentualnie karetka z lekarzem na wezwanie tego zespołu podstawowego mówi - dyrektorka ŚCRMiTS.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Skarzyski.eu




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do