
W pamięci miałem dziadka i wszystkich powstańców, którzy nieśli broń i walczyli o wolną Polskę. Obchody 78. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego rozpoczął z samego rana we wsi Nadolna (woj. mazowieckie) , w której urodził się jego dziadek Ludwik Gruszczyński, żołnierz AK, powstaniec warszawski. Aby uczcić jego pamięć i pamięć powstańców, wnuk Łukasz Gruszczyński przeszedł 44 kilometry w stroju powstańca, metą jego wędrówki był cmentarz na Łyżwach w Skarżysku-Kamiennej, gdzie znajduje się grób Ludwika Gruszczyńskiego.
Łukasz Gruszczyński przygotowywał się do marszu od kilku miesięcy, zakupił replikę broni Sten 2, takiej samej jakiej używał jego dziadek w powstaniu, miał też strój powstańca. Uzyskał też odpowiednie zgody na poruszanie się z repliką broni.
- Miałem to już zrobić w ubiegłym roku, ale wtedy czas nie pozwolił mi na realizację tego marszu. Wpadłem na ten pomysł na pięć dni przed 1sierpnia, a potrzeba czasu na zakup sprzętu. W tym roku przygotowałem się już znacznie lepiej. Od początku roku zaczynałem kompletować sprzęt typu Sten 2, którym walczył mój dziadek w powstaniu warszawskim, kupiłem jedną beretkę, bluzę tzw. "kangurkę niemiecką". 1 sierpnia magazyny niemieckie zostały zdobyte przez powstańców, dlatego właśnie mieli na wyposażeniu te panterki – mówi Łukasz Gruszczyński.
- Bardzo dziękuje dr Markowi Jedynakowi z bloga Nurt historii. Dziękuje też mojemu bratu Mariuszowi, który pomagał mi w opracowaniu i przejściu trasy. Mówił, że będzie ciężko i tak było. Po weekendowych opadach deszczu było bardzo mokro, o czym się przekonałem na trasie. Trasa była trudna, czasami musiałem nadrabiać kilometrów, szedłem po kostki w wodzie, miałem dwie pary butów – opowiada wnuczek Ludwika Gruszczyńskiego.
- Trasę rozpocząłem we wsi Nadolna, gdzie urodził się mój dziadek. Chciałem przejść od miejsca jego urodzenia do miejsca jego pochówku na cmentarzu na Łyżwach. Łącznie wyszło ponad 44 kilometrów. Jestem bardzo zadowolony, że mi się udało zrealizować mój cel – dodaje.
- Nie miałem żadnego kryzysu. Miałem moc i siłę. W pamięci mojej cały czas byli Oni, którzy walczyli, którzy podjęli heroiczną walkę. Miałem w pamięci dziadka i wszystkich powstańców, którzy nieśli broń i walczyli o wolną Polskę. To było dla mnie istotne, Oni dodawali mi sił. Wielki szacunek dla nich, szacunek za męstwo i wiarę w zwycięstwo – zaznacza Łukasz Gruszczyński.
- Chciałbym aby ten mój marsz przerodził się w marsz pamięci. Jak będzie - czas pokaże. Bardzo było mi miło spotykać się na trasie z ludźmi, ich reakcje były niesamowite, zdecydowana większość wiedziała z jakiego powodu idę. Proponowali mi wodę czy posiłek, Widząc tę troskę ludzi miałem łzy w oczach – wspomina.
- Na grób dziadka dotarłem około godziny 16.30, po zapaleniu zniczy i krótkiej modlitwie udałem się na Godzinę W, gdzie wspólnie z mieszkańcami miasta uczciliśmy pamięć ludzi, którzy 78 lat temu walczyli o wolną Polskę – mówi Łukasz Gruszczyński.
Składam serdecznie podziękowania dla Krzysztofa Ogłozy i Tomka Jezierskiego za cenne wskazówki dotyczące odżywiania się na trasie oraz sklepowi Komandos, który wypożyczył mi pas z ładownicami – zaznacza Pan Łukasz.
Zbyszek Biber
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie