Na kwotę ok. 20 tysięcy złotych oszacowano wstępnie wartość strat po tym, co stało się minionej soboty (2 maja). Jak relacjonował bryg. Michał Ślusarczyk, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej, w jednym z mieszkań przy ul. Staffa w Skarżysku-Kam. doszło do pożaru. Paliła się m.in. wersalka.
- Informacja o zdarzeniu dotarła do stanowiska kierowania tuż po godz. 17. Działania potrwały do godz. 18.23, a zatem ok. 80 minut – tłumaczył oficer prasowy skarżyskiej KP PSP. – W momencie kiedy pojawiliśmy się na miejscu, z okna mieszkania znajdującego się na pierwszym piętrze wydobywał się czarny i gęsty dym. Wiele wskazywało na to, iż w procesie spalenia uczestniczą plastikowe elementy – dodał strażak. W międzyczasie, z budynku ewakuowali się lokatorzy. Obecna była również właścicielka obiektu, która na własną rękę próbowała gasić pożar.
- Jak się okazało, w mieszkaniu paliła się wersalka. Kobieta próbowała ugasić ją kocem. Niestety próba nie powiodła się. Płomienie, przy użyciu gaśnicy opanowali dopiero strażacy, którzy wynieśli wersalkę na zewnątrz i przelewali ją wodą – tłumaczył rzecznik Ślusarczyk. Właścicielka mieszkania, na szczęście nie doznała poważnych obrażeń. – Była opatrywana najpierw przez strażaków, a następnie ratowników medycznych. Podano jej tlen. Nie wymagała hospitalizacji. Kobieta pozostała bowiem na miejscu – dodał oficer prasowy KP PSP.
W wyniku pożaru okopceniu uległy ściany oraz sufit mieszkania. Częściowemu zniszczeniu uległo za to okno. Początkowo z nieoficjalnych informacji wynikało, iż wersalka zapaliła się na skutek zaprószenia ognia. – Przypuszczamy wstępnie, że tego dnia doszło do zwarcia instalacji elektrycznej w lampce nocnej, która znajdowała się w bliskiej odległości od wersalki. Najprawdopodobniej iskra wystarczyła do tego, by wzniecić pożar – podkreślił bryg. Michał Ślusarczyk.
Ratownicy z KP PSP po opanowaniu zagrożenia, skontrowali budynek m.in. na obecność tlenku węgla oraz ukrytych zarzewi ognia. - Czadu nie wykryto – zakończył rzecznik.
Komentarze opinie