Czesława Stępniewska, Grzegorz Mirkowski, Zdzisław Włodarczyk, Ryszard Syska, Krzysztof Sułek i Fabian Kotwica to weterani lekkoatletyczni, którzy wystartowali na mistrzostwach świata masters w lekkoatletyce, które odbyły się Toruniu. Żadnemu z zawodników nie udało się stanąć na podium, ale sam udział w tak wielkiej imprezie był dla nich niesamowitą przygodą.
Do Torunia pojechało sześcioro sportowców z powiatu skarżyskiego: Czesława Stępniewska, Grzegorz Mirkowski, Zdzisław Włodarczyk, którzy reprezentowali Akademię Holistyczną oraz z Ryszard Syska, Krzysztof Sułek i Fabian Kotwica, których wsparł skarżyski samorząd oraz sponsorzy. Co ciekawe wszyscy wystąpili w narodowych barwach, byli ubrani w koszulki z orłem na piersi.
Grzegorz Mirkowski wystartował w trzech konkurencjach i we wszystkich wszedł do finału. W rzucie dyskiem był szósty, w rzucie kulą siódmy, a w młocie był ósmy. Krzysztof Sułek wystartował tylko w jednej konkurencji. Obie jego koronne dyscypliny, trójskok i rzut dyskiem, odbywały w odstępstwie 15 minut.
- Na każde z zawodów trzeba się było zgłosić na pół godziny przed startem, nie było możliwości, żebym zdążył na obie, wybrałem rzut dyskiem, zająłem 17. miejsce. Pozycja mnie zadowala, ale wynik już nie, mogłem wybrać trójskok, tam było mniej zawodników, przynajmniej miałbym wyższe miejsce – powiedziałKrzysztof Sułek.
Jedyna kobieta w gronie lekkoatletycznych weteranów ze Skarżyska - Czesława Stępniewska. zajęła wysokie piąte miejsce w rzucie dyskiem. Pobiła przy tym rekord życiowy, choć wynik byłby lepszy, gdyby nie zatrucie tuż przed startem.
O ogromnym pechu może mówić Zdzisław Włodarczyk z Suchedniowa , który nie stanął na starcie z powodu kontuzji, której doznał tuż przed pierwszym startem na rozgrzewce.
- Wszystko odbywało się na szybko i w trakcie rozgrzewki poczułem mięsień dwugłowy. Nie mogłem nawet chodzić i musiałem zrezygnować, pytałem jeszcze służby medyczne co robić, ale stanowczo doradzili mi, żeby nie ryzykować. Dla mnie to życiowa tragedia, płakałem. To była jedyna okazja do startu w tak wielkiej imprezie, następne mistrzostwa świata odbędą się w Kanadzie, to bardzo daleko - zaznacza pan Zdzisław. Ryszard Syska startował na 200 i 800 metrów. Zajął odpowiednio 46. i 30. miejsce, na obu dystansach pobił swoje rekordy życiowe.
W półmaratonie, wystartował Fabian Kotwica. Ustanowił rekord życiowy i zajął w swojej kategorii 29. miejsce, jednak udział w biegu nie do końca był udany, zaraz po zakończeniu biegu trafił w szpitala.
Połowę biegu przebiegłem w dobrej kondycji, kilka kilometrów przed metą pojawił się ból w klatce piersiowej. Zastanawiałem się co się dzieje, czy mam zejść z trasy, nie wiedziałem co robić. Ale spróbowałem dobiec do mety, za co później dostałem reprymendę w szpitalu. Po dotarciu do mety zgłosiłem się do punktu medycznego, który zabrał mnie do szpitala, musiałem zostać, ale nie żałuje, zrobiono mi szereg badań - mówi Fabian Kotwica.
– Nigdy nie miałem takich problemów, więc byłem zaskoczony, lekarz zalecił mi umiar. Mogę biegać, ale umiarkowanie, dużo spacerować, biegać krótkie dystanse. Niestety mój start w mistrzostwach Polski jest wykluczony - zaznacza.
- Jestem zadowolony ze startu, wynik był zadowalający, miejsce też, przed zawodami brałbym w ciemno - dodaje.
Komentarze opinie