
Jeszcze dwa dni przed tragicznym zdarzeniem sama niosła pomoc innym. Wówczas nawet w najczarniejszych snach nie przypuszczała, że za chwilę sama może potrzebować wsparcia. Pani Ewelina z Suchedniowa w pożarze straciła dobytek życia. W jednej chwili straciła dach nad głową dla siebie i czwórki dzieci. Dom to teraz najpilniejsza potrzeba.
Wracamy do tematu pożaru domu przy ul. Berezów w Suchedniowie. Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło w poniedziałek, 8 stycznia. Pożar miał miejsce w budynku socjalnym, w którym mieszkały dwie rodziny.
Dorobek życia straciła m.in. matka samotnie wychowująca czworo dzieci. Budynek socjalny, w którym mieszkali był zamieszkiwany przez rodzinę od ponad 25 lat. Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną pożaru była wadliwa elektryka. Pani Ewelina (40 lat), którą spotkała ta straszna tragedia do końca sam nie wiem, co się tak naprawdę wydarzyło...
Cichy niszczyciel
- Byłam wtedy sama w domu, dzieci były w szkole. Wcześniej byłam w sklepie. Kiedy wróciłam rozpaliłam w piecu, bo było zimno, mróz na dworze. Zrobiłam sobie kawę, nic się działo. Włączyłam telewizor i poszłam z kawą do pokoju. Nagle telewizor wyłączył się, pomyślałam, że może awaria prądu, bo taka pogoda. Wyszłam z powrotem do kuchni, zrobiło się w domu jakoś szaro, ale koło pieca nic się nie kopciło. Wtedy dopiero poczułam jakiś swąd. Otworzyłam drzwi na podwórko, jak buchnęło, zdążyłam tylko wziąć kurtkę na plecy i buty na nogi.... Powrotu do domu nie było, wszystko stanęło w płomieniach. Byłam w szoku, bo nic na to nie wskazywało, żadnych trzasków z pieca, nic nie było czuć. Jak cichy niszczyciel - wspomina pani Ewelina.
Kątem u siostry
Na miejscu natychmiast pojawiła się straż pożarna. Ogień strawił jednak wszystko, dom nie nadaje się do zamieszkania, jedynie do rozbiórki. Na pewno rodzina nie ma możliwości powrotu.
- Obecny na miejscu zastępca burmistrza zaoferował nam pobyt w hostelu, ale po tym wszystkim nie byłam w stanie tam iść. Na razie zatrzymaliśmy się z dziećmi u mojej siostry. Co potem, sama nie wiem. Ten dom, w którym mieszkaliśmy, jest do rozbiórki. Gmina nie ma lokali zastępczych. Do wiosny mamy zapewniony pobyt w hostelu, ale to tymczasowe rozwiązanie. Co potem, nie wiem. Na wynajem mieszkania mnie nie stać. Jak przeglądałam ogłoszenia, ceny są takie, że nie podłam z opłatami za wynajem, czynsz i media. Troje dzieci się uczy (12, 1 i 18 lat). Najstarszy syn (20 l.) poszedł do pracy, ale mieszka z nami, ja pracuje dorywczo. Na siostrę i pomoc ze strony jej rodziny mogę liczyć, ale przecież oni mają swoje życie, nie mogę im siedzieć na głowie do końca życia. Dużo osób oferuje nam pomoc, dowożą nawet różne rzeczy, ale w tej chwili nawet nie mam tego gdzie trzymać. Najważniejsze teraz to dach nad głową. Najlepiej gdyby był to dom, bo mamy dwa psy, jeden duży, który do zamieszkania w bloku raczej się nie nadaje. Tymczasowo musiałam go oddać do schroniska.
Dom gdziekolwiek
Jak mówi pani Ewelina lokalizacja w zasadzie nie robi jej wielkiej różnicy, nie musi mieszkać w Suchedniowie, może to być sąsiednie Skarżysko-Kamienna czy nawet Starachowice, bo starsze dzieci dojeżdżają do szkoły a najmłodszy za chwilę pójdzie do szkoły średniej.
- Większość ubrań udało nam się odzyskać, jakieś dokumenty, ale meble i sprzęt rtv i AGD, wszystko popalone. W lato wzięłam telewizor na raty, jeszcze niespłacone a tv nie ma. Tydzień temu kupiłam pralkę, też nie wiem, czy się będzie nadawać do użytku. W wakacje robiłam remont w mieszkaniu i na nic to wszystko. Zostaliśmy bez niczego, z ręką w nocniku. Pomoc rzeczowa ze strony osób o dobrym sercu jest ogromna, za wszystko jestem bardzo wdzięczna, ale tego, czego teraz potrzebujemy najbardziej to dach nad głową! - mówi pani Ewelina, która jeszcze dwa dni przed tragedią sama jechała z darami do osób potrzebujących. - Wtedy nawet do głowy mi nie przyszło, że teraz ja będę potrzebować pomocy.
Zbiórka w sieci trwa
Na portalu zrzutka.pl (Zacząć wszystko od nowa) natychmiast prowadzona jest zbiórka na rzecz odbudowy tego, co strawił okrutny żywioł.
"Każdy kto zna Ewelinę wie jaką jest osobą... Pomocna, zaradna, przyjacielska nigdy nie przeszła obojętnie obok nikogo. Ewelina to osoba niosąca pomoc innym. Swoje serce oddała zbiorkom na chore dzieci. Oddawała zawsze wszystko co miała by wspomóc ludzi w potrzebie. Teraz sama musi ponieść swój krzyż. Niestety to ciężka sytuacja ale wierzymy, że tyle dobra, które przekazała Ewelina po prostu do niej wróci - czytamy na zrzutce.pl (https://zrzutka.pl/fxpjjy). - Priorytetem zbiórki są środki na odbudowę domu. Celujemy w to, aby pomóc odbudować i zaopatrzyć rodzinę w to co najpotrzebniejsze.
Każda pomoc rzeczowa jest na miarę lepszego życia dla pani Eweliny i jej dzieci. W zamiarze jest zebranie kwoty 150 tys. zł. Darczyńcy nie szczędzą grosza - nad połowa kwoty jest uzbierana. Pomoc można jednak przekazać na wiele sposobów. Możesz udostępnić link do zbiórki, wystawić przedmiot na licytacje, przekazać potrzebne rzeczy prosto do rodziny, licytować, powiedzieć znajomym, że jest rodzina w pilnej potrzebie...
Wszelkie organizacje humanitarne wyczulają na to, by niosąc pomoc innym, nie pozbywać się z domu starych, niepotrzebnych rzeczy, ale obdarowywać potrzebujących rzeczami nowymi, w bardzo dobrym stanie. Dzięki temu w niezwykle trudnej sytuacji, w jakiej się znaleźli, mogą uniknąć dodatkowych upokorzeń i zachować minimum godności.
Samorząd w kontakcie
Jak poinformował Dariusz Miernik, zastępca burmistrza miasta i gminy Suchedniów, gmina zapewnia rodzinie pomoc w hostelu lub ośrodku sportu i rekreacji, gdzie są pokoje gościnne.
- Na ten moment pani Ewelina chce pozostać jeszcze u siostry, ale ma zapewnione schronienie na pewno do końca zimy. W tym czasie mam nadzieję, że znajdziemy wspólne rozwiązanie. Bo faktycznie ten budynek nie nadaje się rozbiórki, przez nadzór budowlany jest wyłączony z użytkowania. Jesteśmy w stałym kontakcie z jedną i drugą rodziną, które są objęte pomocą z Gminnego Ośrodka. Druga rodzina póki co też zatrzymała się u rodziny. Pomoc mieszkańców jest też ogromna, ludzie z zakładów pracy deklarują zbiórki pieniędzy. Mam nadzieję, że szybko znajdziemy wyjście z tej trudnej sytuacji - dodaje burmistrz.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie