Reklama

Wspomnienia z tego wyjazdu na pewno zostaną długo w naszych głowach

23/08/2016 12:21
Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej we Francji już dawno za nami, ale nadal pozostają miłe wspomnienia jeśli chodzi o udział reprezentacji Polski w tym turnieju. Swoimi wrażeniami z pobytu we Francji podzielił się z nami skarżyszczanin Łukasz Surmacz.

- Temat wyjazdu na Euro pojawił się w dniu ostatniego meczu eliminacji Polski przeciwko Irlandii. Po wygranym meczu 2:1 zadzwoniłem do kolegi i wspólnie uzgodniliśmy, że zrobimy wszystko, żeby ten wyjazd doszedł do skutku. Więc czekaliśmy tylko na termin otwarcia portalu biletowego, gdzie można było aplikować o bilety. Prosiłem nawet znajomych, żeby się rejestrowali i aplikowali, by zwiększyć swoje szanse wylosowania biletów. Niestety po pierwszej turze przyznawania biletów nie został wybrany nikt z nas. W oczekiwaniu na kolejną turę szukaliśmy biletów po różnych aukcjach internetowych, zagranicznych również. Niestety większość z nich to były próby oszustwa, bądź ceny nawet cztery razy przekraczające nominalną wartość biletów - mówi skarżyszczanin Łukasz Surmacz

- W końcu dostałem maila od UEFA, że za dwa dni odbędzie się ostatnia możliwość kupna biletów przez tą stronę, więc zupełnie legalnie oraz z pewnego źródła. Nadszedł ten dzień. Portal biletowy miał zostać otwarty o godzinie dwunastej. Już o 11:50 zacząłem logować się i była to dobra decyzja, gdyż z powodu bardzo dużej ilości osób logujących się dopiero po dwudziestu minutach udało mi się zalogować. Ogólnie byłem zaskoczony, gdyż praktycznie były dostępne bilety na każdy mecz turnieju. Dłużej nie myśląc, od razu wykupiłem cztery bilety na drugi mecz Polski w grupie, czyli z Niemcami w Paryżu oraz cztery bilety na trzeci z Ukrainą w Marsylii. Po kilkunastu minutach pieniądze już zostały `zabrane` z konta oraz dostałem maila z informacją potwierdzającą kupno biletów. UDAŁO SIĘ, MAMY BILETY!! Wykupiłem po cztery, bo tyle maksymalnie można było kupić, a na razie byłem tylko chętny ja z kolegą, więc musieliśmy szukać pozostałe dwie osoby- podkreślał Łukasz.

Znaleźć jeszcze dwóch kompanów do wyjazdu


To było nasze zadanie na następny miesiąc. Zaplanowaliśmy, że do Francji udamy się samochodem. O dziwo, mieliśmy problem ze znalezieniem tych dwóch towarzyszy. Po tygodniu znaleźliśmy jednego. Po kilku dniach udało się zebrać komplet, po czym na następny dzień dostaję telefon o rezygnacji jednego kolegi z powodu likwidacji urlopów wszystkim żołnierzom z jego jednostki. Wielka szkoda, ale nie dało się nic już z tym zrobić. Na szczęście po dwóch dniach został znaleziony następny chętny na wyjazd i znowu mieliśmy komplet. Wszystko już zaplanowane. Samochód, noclegi, trasa, pożywienie itp. I nagle dzień przed wyjazdem koledze, z którym planowaliśmy od początku ten wyjazd przytrafił się poważny problem zdrowotny wykluczający całkowicie tak intensywny pobyt za granicą. Po wielokrotnych przemyśleniach z jego i z naszej strony, czy aby na pewno nic się nie da zrobić doszliśmy do wniosku, że tak będzie lepiej. Zdrowie jest najważniejsze! Więc po raz kolejny musimy skompletować ekipę. Brakuje jednej osoby, ale mamy tylko kilkanaście godzin na jej znalezienie. Jeden z kolegów w końcu namówił brata na wyjazd, ale tylko do Paryża na mecz z Niemcami, po czym miał wrócić samolotem do Polski.

Podróż do Paryża


Mecz z Niemcami odbywał się 16 czerwca o godzinie 21. Ze Skarżyska wyjeżdżamy dzień przed, o godzinie 12. Podróż do Paryża minęła bez żadnych przygód i w miarę szybko. Natomiast sam wjazd do Paryża – tragedia! Cztery pasy, wszystkie zakorkowane i jeszcze ci `wariaci` na skuterach, na których trzeba było bardzo uważać, a którzy byli wszędzie i auta mijali jak tyczki. Pod naszym wynajętym mieszkaniem zjawiamy się koło godziny 11, więc łączny czas podróży wyniósł koło 23 godzin. Mecz za 10 godzin, a zameldować się możemy dopiero o 13, więc mamy `wolne` 2 godziny. Udajemy się więc na zwiedzanie okolicy i zapamiętywanie miejsc, które będą dla nas ważne przez najbliższe 4 dni. Po wstępnym rozeznaniu się, wypijamy kawę w sąsiedniej kawiarni po czym wracamy do samochodu, gdzie dostaliśmy wiadomość, że mieszkanie jest już gotowe i możemy wnieść swoje rzeczy. Po szybkim wypakowaniu się, zjedzeniu czegoś i szybkim prysznicu udajemy się na stację metra. Droga miała nam zająć ok. 30 minut. Jakichkolwiek Polaków zauważyliśmy dopiero może na 2-3 stacje przed stadionem. Lecz gdy wyszliśmy z metra wszędzie już było biało-czerwono. Bary, parki, ławeczki – wszystko było zajęte przez Polaków. Śpiewy, tańce, po prostu wielkie biało-czerwone święto!

Wejście na stadion


Liczyliśmy na jakieś poważniejsze kontrole pod kątem próby wniesienia jakichkolwiek materiałów wybuchowych lub innych niebezpiecznych rzeczy. Ku naszemu zdziwieniu zachowanie ochrony bardzo bierne. Kilka lekkich klepnięć pod pachą i na nogach i można iść dalej. Szczerze, jeżeli chcielibyśmy wnieść bombę na stadion to byśmy ją wnieśli! Także tutaj wielki minus dla organizatorów, ponieważ bardzo ryzykowali życie tysięcy ludzi. Po przekroczeniu bramek jak zwykle robimy mnóstwo zdjęć na tle stadionu, również z naszą specjalnie przygotowaną flagą biało-czerwoną z napisem SKARŻYSKO-KAMIENNA. Podczas robienia tych zdjęć podchodzili do nas jak najbardziej przyjaźnie nastawieni Niemcy i z chęcią pozowali razem z nami. Również spotkaliśmy grupkę ze Starachowic. Później widzieliśmy również flagi z naszego Skarżyska, Suchedniowa oraz Kielc. Także województwo świętokrzyskie było dobrze i z tego co widziałem licznie reprezentowane. Okazało się, że bilety, które wylosowaliśmy nie były na sektory Polaków, tylko Niemców... Po wielokrotnych rozmowach i próbach uzyskania zgody na zmianę miejsc, niestety nie udaje nam się to. Musieliśmy siedzieć wśród naszych rywali. Fakt faktem nie w środku, lecz i tak nie było to zbyt miłe. Na szczęście na nasz sektor w miarę dużo Polaków miało wylosowane bilety i nawet nie wyglądało to tak źle pod względem liczby rodaków.

To było coś niesamowitego!! Ciary na całym ciele


Następnie zaczyna się rozgrzewka obu drużyn. Przy wyjściu naszych reprezentantów wielka wrzawa. To zwiastowało nieprawdopodobny doping podczas meczu. Odliczaliśmy już minuty do rozpoczęcia meczu. Ceremonia przedmeczowa na boisku przygotowana przez UEFA świetna. Super sprawa ile młodych ludzi zostało zaangażowanych w to wszystko. Jaka to musiała być dla nich frajda móc wziąć udział w czymś takim. W końcu wychodzą obie reprezentacje i już z niecierpliwością czekamy na moment hymnu. Tak jak przypuszczaliśmy. To było coś niesamowitego!! Ciary na całym ciele. Tego uczucia ja i sądzę, że koledzy również nie zapomnimy. O meczu nie ma się co rozpisywać, każdy chyba oglądał i pewnie dochodził do wniosku, że każdy mógł wygrać. Akcja za akcję, bardzo wyrównany mecz i trzeba docenić ten remis. Co do atmosfery na trybunach, wielkie święto! Kibice obu drużyn świetnie się bawili. Po zakończeniu meczu postanowiliśmy trochę odczekać zanim udamy się w stronę wyjścia, ponieważ tłum kilkudziesięciu tysięcy ludzi nas trochę odstraszył. Po kilkunastu minutach w końcu wychodzimy ze stadionu. 100 metrów od bramek w jednym z lokalnych barów słyszymy znaną nam piosenkę polską zespołu Akcent – "Przez twe oczy zielone". Czyli taki nieoficjalny hymn Euro naszej drużyny.

W wolnych chwilach zwiedzanie


Kolejne dwa dni w Paryżu postanowiliśmy poświęcić na zwiedzanie. Zobaczyliśmy praktycznie wszystko co w tak dużym i sławnym mieście można było zobaczyć. Nie będę już dokładnie tego opisywał, lecz jedno jest warte odnotowania. Kontrola wejściowa na Wieżę Eiffla była przeprowadzona tak jak powinna być przed wejściem na stadion. Bardzo dokładnie sprawdzona została klatka piersiowa, czy nie mamy żadnego pasa wybuchowego, po czym i tak jeszcze zostaliśmy sprawdzani różnego rodzaju sprzętami wykrywającymi a na koniec przechodzimy koło psów policyjnych. Tak więc takiego rodzaju kontroli spodziewaliśmy się przynajmniej przed stadionem. No ale niestety, było inaczej.

Mecz z Ukrainą


Z Paryża już we trójkę wyjeżdżamy 19 czerwca i udajemy się na nockę do miejscowości Orange, ok. 1,5 godziny przed Marsylią, do której przyjeżdżamy następnego dnia koło godziny 12. Wracając do meczu oraz wejścia na stadion. 4 godziny przed pierwszym gwizdkiem zjawiamy się w okolicy Stade Velodrome, gdzie próbowaliśmy sprzedać ten jeden wolny bilet na to spotkanie, ponieważ nie znaleźliśmy nikogo chętnego na dołączenie do nas. Niestety konkurencja wśród `koników` była za duża. Kontrola podobna jak w Paryżu, czyli praktycznie żadna. Wejście na stadion przebiegło bardzo szybko, także był czas jeszcze na zawieszenie flagi w dość widocznym miejscu. Jak się później okazało siedzieliśmy na lepszych miejscach nie będącymi naszymi. Ale nie było żadnego problemu z tym związanego, ponieważ osoby, które tam powinni siedzieć nie pojawiły się. W porównaniu do Paryża tutaj siedzieliśmy w sektorach polskich. Doping również na bardzo wysokim poziomie, głos się pięknie `niósł` po stadionie. Po wygranym meczu 2:0 i historycznym awansie do 1/8 finału razem z większością kibiców udajemy się wspólnie w wielkim przemarszu na oddaloną ok. 2 km plażę, gdzie świętowaliśmy zwycięstwo.

Powrót do Polski


Dzień później wracamy już do Polski zatrzymując się jeszcze na godzinkę w Nicei oraz Monaco. Oba miejsce przepiękne, które robią bardzo duże wrażenie i na pewno warto kiedyś tu wrócić. Ale niestety nie w najbliższej przyszłości po ostatnich wydarzeniach... Powrót przez Włochy, Austrię oraz Czechy również spokojny. Po drodze mijamy się co chwila z jakimiś autami z Polski wracającymi z meczu. W Skarżysku meldujemy się około 11 godziny z uśmiechami na twarzy, ale bardzo zmęczeni podróżą.

Podsumowując wyjazd, szczerze mieliśmy obawy trochę co do tego wyjazdu. Ale to było chyba normalne. Tak naprawdę nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. Ataków terrorystycznych, zaczepiania kibiców z innych drużyn, kradzieży miejscowych, po prostu był taki ogólny lekki niepokój, ale na szczęście nic nam się nie przytrafiło i wspomnienia z tego wyjazdu na pewno zostaną długo w naszych głowach. Polecamy każdemu kibicowi przeżyć taki wyjazd za naszą reprezentacją.
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Skarzyski.eu




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do