Reklama

"Nie warto żyć normalnie - Warto żyć ekstremalnie!"

21/03/2016 10:26
Skarżysko-Kamienna, Suchedniów, Michniów, Wąchock, Marcinków, Skarżysko Kościelne - to trasa nocnej Ekstremalnej Drogi Krzyżowe, która odbyła się po raz pierwszy w powiecie skarżyskim. Droga Krzyżowa wyruszyła z piątku na sobotę spod Ostrej Bramy w Skarżysku-Kamiennej po wieczornej mszy świętej. W drodze krzyżowej udział wzięło 57 osób, jednak nie wszyscy dotarli na końcową stację, która miała miejsce w kościele pw. Świętej Trójcy w Skarżysku Kościelnym.

Ekstremalna droga krzyżowa to nowa forma duchowości. Polega na medytowaniu rozważań i zmaganiu się z własnymi słabościami. EDK to duchowość, która polega na tym, że wieczorem lub w nocy trzeba wyjść i iść minimum 40 kilometrów, musi być ciężko, pod górę i musi boleć, tak też było na trasie skarżyskiej drogi krzyżowej. To nie jest tylko wydarzenie religijne, ale przede wszystkich duchowe, gdzie można zbliżyć się do Boga, wejść z nim w relację. Kiedy już nie mamy sił, kiedy jest zimno i chce się spać, wtedy Bóg daje na dodatkowe siły, aby dotrzeć do celu. W czasie Ekstremalnej Drogi Krzyżowej obowiązywała Reguła Milczenia. Wyjątkiem od tej zasady było głośne odczytanie rozważań i modlitwa przy każdej stacji. Ekstremalna Droga miała charakter indywidualny, w razie jakichkolwiek nieprzewidzianych zdarzeń, uczestnik był zdany wyłącznie na własne siły.

- Uczestnicy ekstremalnej drogi krzyżowej do Skarżyska Kościelnego dotarli około godziny 7.00.  Drogę krzyżową ukończyło 40 osób, dziesięć z nich przeszło całą ponad 50 kilometrową trasę, pozostałe 30 osób dotarło do Marcinkowa, stąd autokarem dojechali do Skarżyska Kościelnego - powiedział Piotr Sieczka, koordynator wydarzenia.

- Dzięki Bogu na trasie nie wydarzyło się nic tragicznego, wszyscy którzy chcieli zrezygnować na pewnym etapie  zrezygnowali, ze względu na trudy wędrówki poprosili znajomych o transport z Wykusu czy Michniowa. Nikt nie został pozostawiony w lesie sam, nie trzeba było wzywać pogotowia czy innych służb. Pozostałej części grupy udało się dojść cało i zdrowo z licznymi bólami i bąblami na nogach, wszyscy byli zadowoleni z pokonania tak ekstremalnej trasy, to jest nie do porównania z pielgrzymką, z czymś innym - dodaje Piotr Sieczka.

- Chyba porwałem się z motyką na słońce - bez żadnego przygotowania postanowiłem wziąć udział. Przed samą wędrówką miałem wiele obaw co do mojej sprawności fizycznej, ale z drugiej strony "coś", "ktoś" nie dawał mi spokojnie żyć. W końcu postanowiłem spróbować i zobaczyć czy dam radę. Około. 4 w nocy miałem swój etap "zmagania". To właśnie wtedy bez pomocy Boga zostałbym w środku lasu, czego bardzo się bałem. Było mi niedobrze, miałem mroczki przed oczami i łapały mnie skurcze, co bardzo utrudniało dalszą wędrówkę. Właśnie wtedy zrozumiałem, co czuł Jezus kiedy szedł na Golgotę by każdemu z nas dać świadectwo swojej miłości - powiedział Wojciech Wydrzyński, uczestnik drogi krzyżowej.
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Skarzyski.eu




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do