W nocy z niedzieli na poniedziałek, na kilku posesjach przy ul. Grota Roweckiego w Skarżysku-Kamiennej dziki doszczętnie splądrowały podwórka. Pani Danuta Zając interweniowała w tej sprawie gdzie się tylko da, o pomoc poprosiła również redakcję Tygodnika.Zaraz po jej telefonie udaliśmy się na miejsce, to co zobaczyliśmy bardzo nami wstrząsnęło, całe podwórko zrujnowane przez dziki.
- Jak wyszłam rano na podwórko nie wiedziałam gdzie jestem, całe było poryte przez dziki, aż mi się płakać chce jak na to patrzę. Dziki zrobiły dziury w płocie i dostały się na posesję - mówi drżącym głosem Pani Danuta Zając.
- Trzeba w końcu zrobić porządek z tymi dzikami, bo normalnie strach iść wieczorem ulicą, hordy dzików chodzą i atakują ludzi. Aż nie mogę mówić, taka jestem zdenerwowana i roztrzęsiona - mówi pani Danuta.
- Wezwałam policję, byłam w Urzędzie Miasta w dziale interwencji kryzysowej, w powiecie , nadleśnictwie, w końcu oparło się o wiceprezydenta miasta, który obiecał, że przyślę komisję, która oceni straty.
- U mnie całe podwórko zryte, podobnie u sąsiadów,obok mieszka starsza kobieta, jest po operacji, płacze i rozpacza, bo co ma zrobić. Jest ładne podwóreczko, a takie bydle przyjdzie i wszystko zepsuje. Wie Pan co, dziki są pod ochroną, a człowiek nie - zaznacza.
- Te dziki są od jesieni zeszłego roku, chodzą jak u siebie, nikt nic tym nie robi, do czasu aż komuś się coś stanie. Moja córka chodzi na rano do pracy, jechała o piątej, a te dziki wyszły jej na ulicę, o mało nie spowodowała wypadku - podkreśla Halina Wojtyla.
- Podwórko pani jest ogrodzone i zabezpieczone, mimo to dziki znalazły sposób do dostanie się na podwórko, zrobiły dziury w siatce.
- Zgłaszałam do różnych instytucji problem z dzikami, jedni odsyłali mnie do drugich, poszłam do Centrum Kryzysowego z UM, tam powiedziano mi, żebym się udała na nadleśnictwa, pytam się w końcu czyje są to dziki, powiedziano mi, że Skarbu Państwa, poszłam do wiceprezydenta, mówię mu jaka jest sprawa. Ten obiecał, że przyślę komisję, która oceni straty.
- Ja 61 lat tu mieszkam nie miałam takiego życia jak teraz, nie było dzików, u mnie już trzeci raz poryły podwórko, ja mieszkam sama, już nie ma sił. Ja tego przecież nie zrobię, jestem po operacji, na stare lata przyszło mi walczyć z dzikami - mówi ze łzami w oczach Barbara Wdowik.
- Każdy umywa ręce, nikt nam nie chce pomóc, dlatego prosimy o pomoc. My chcemy tylko spokojnie żyć - mówią mieszkańcu ulicy Grota Roweckiego.
- Z związku z problemem dzików, pojawiających się w naszym mieście i licznymi interwencjami mieszkańców, a także ograniczonymi możliwościami gminy w tym zakresie, wystosowaliśmy pisma do posłów ziemi świętokrzyskiej oraz Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Ministerstwa Środowiska oraz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. W pismach zaapelowaliśmy o wskazanie skutecznych rozwiązań w zakresie wyprowadzenia dzików z przestrzeni miejskiej, a także o skuteczne działania nie rzecz zmiany przepisów prawa w taki sposób, aby dać skuteczne, jasne i precyzyjne narzędzie dla samorządów w zakresie odstrzału i odłowu dzikiej zwierzyny na terenach miejskich - powiedziała Izabela Szwagierek - podinspektor ds. kontaktów z mediami Urzędu Miasta w Skarżysku-Kamiennej.
- Gmina wobec powyższego jest bezradna. To złożony problem w związku z brakiem jednoznacznych przepisów prawa, zakazem odstrzału w terenie zabudowanym, zagrożeniem ASF. Pomimo tego nie chcemy pozostawać bierni wobec mieszkańców, dla których dziki stanowią obecnie bardzo istotny problem. Przykładem jest opisana przez redakcję sytuacja – mieszkanka, której podwórko zostało zniszczone otrzyma pomoc od Centrum Integracji Społecznej w doprowadzeniu go do należytego stanu - zaznacza Izabela Szwagierek.
Komentarze opinie