
Społeczności miasta Skarżyska-Kamiennej Bogdan Ryś kojarzy się z Solidarnością, a Solidarność z Bogdanem Rysiem. Działa w niej od samego początku, czyli od 40 lat. Jak mówi, nie żałuje ani jednego dnia swojej działalności. W tym roku "Solidarność" obchodzi 40-lecie powstania. To doskonała okazja do rozmowy z przewodniczącym Delegatury Zarządu Regionu Świętokrzyskiego w Skarżysku-Kamiennej.
Wszystko zaczęło się w 1980 roku. Byłem jednym z pierwszych i wiodących postaci w skarżyskiej Solidarności. Rok 1989, to była kontynuacja tego co było i teraz jest. Dlatego mnie tak denerwuję gdy mówią "pierwsza Solidarność", "druga Solidarność". Solidarność była i jest jedna - zaznacza Bogdan Ryś.
- Zaczęło się od parowozowni. Tam założyliśmy komisję NSZZ Solidarność. Zostałem wybrany do pierwszej Komisji Zakładowej. Byłem też wybrany na delegata na Zjazd Regionalny i delegata na I Zjazd Krajowy. Byłem członkiem Komisji Krajowej. Jaki wtedy był stan umysłów władz, najlepiej świadczy zebranie partyjne organizacji PZPR w parowozowni. Wówczas sekretarz partii zadał pytanie swoim członkom: – Jak ten Ryś tam się dostał, jak my go nie wybieraliśmy... - wspomina Bogdan Ryś.
Nie byłem sam
Przewodniczącym Komitetu Założycielskiego był Stanisław Kwiecień, obecnie już emeryt. Działał również Marek Orlikowski, też już na emeryturze - mówię o moim zakładzie Lokomotywowni. W innych zakładach działali Zenon Rurarz, Dezyderiusz Dachno, który był przewodniczącym Delegatury. W początkach Solidarności działał również Andrzej Ziomek, znany wówczas piłkarz Ruchu. W Zakładach Metalowych był Wojciech Markiewicz, jeszcze przed Stanisławem Głowackim. Członkiem komisji był również brat Dezyderiusza, Jurek Dachno, obecnie jest w Solidarności Emerytów i Rencistów.
Na Lokomotywowni przewodniczącym jest Jerzy Chocha, w Zakładzie Energetycznym Monika Nowak, w Zakładzie Linii Kolejowych PKP Krzysztof Borkowski, na Zakładach Metalowych Mesko - Stanisław Głowacki.
Stan wojenny
- Moją karierę związkowca przerwał stan wojenny. Ja będąc internowanym, w przeciwieństwie do niektórych próbowałem się pogodzić z losem . Niektórzy wylądowali w Krychnowicach i w Morawicy, nie wytrzymywali nerwowo. Ja przyjąłem do wiadomości i ciągle to powtarzam, że dobrze, że mnie zamknęli, bo i tak bym nie przestał działać - zaznacza Bogdan Ryś.
- Po zakończeniu mojej odsiadki, po 4 miesiącach, jak mnie wypuścili, to był taki warunek, żeby na drugi dzień zgłosić się na komendę. Pierwsze pytanie jakie mi zadał major z Kielc było takie: - Koledzy powiedzieli, że akurat pan wyszedł, członek najwyższych władz!
A było nas 700 osób z dwóch regionów w więzieniu na kieleckich Piaskach, tylko ja jeden członek komisji krajowej.
- Trochę byli zdziwieni, ale nie na tyle, żeby nie wiedzieli jak wy postępujecie - odpowiedziałem.
Zamachowiec?
Po wyjściu oczywiście rozpocząłem działalność. W Skarżysku były słynne Msze św. za Ojczyznę w kościelne św. Józefa, w którym myśmy wychodzili ze sztandarem w stanie wojennym na ulice. Po każdej procesji Bożego Ciała byłem zamykany. Najsłynniejsza sprawa, o której mówiła Wolna Europa, pisały gazety na Zachodzie, jest to również w kronikach Związku, była sprawa kiedy zamknęli mnie na 48 godzin, po tym jak wróciłem z pielgrzymki Ojca Świętego do Gdańska. Miałem jechać też do Warszawy, a w tym momencie mnie zamknęli. Ja założyłem sprawę, czym wzbudziłem sensację, że działacz związkowy założył sprawę esbekom. To była słynna sprawa w Sądzie Wojewódzkim, najśmieszniejsze w tym wszystkim było to, jak usłyszałem na sali sądowej pytanie i odpowiedź, za co zostałem zatrzymany. Usłyszałem, że musieli mnie zatrzymać bo... szykowałem zamach na Ojca Świętego - wspomina Ryś.
Po 1989 r.
- Na przestrzeni lat nikt nigdy nie był wybrany do rady miasta z Milicy, nigdy nikogo ze związku nie wybrali Ja nie chciałem startować, nie lubię się bawić w politykę, ale mnie namówili. Ja nie robiłem żadnej kampanii, wszyscy mnie znali i okazało się, że dostałem największą liczbę głosów. Zostałem przewodniczącym Rady Miasta, byłem 4 lata. Wszyscy myśleli, że związkowiec sobie nie da rady, żeby miasto postawić na nogi. Ale do dziś wspominają, że inaczej było niż teraz.
- Dzielić to z obowiązkami w Związku było trudno. Wiele rzeczy, które ja opracowałem funkcjonuje dziś.
Solidarność dziś
- My funkcjonujemy cały czas. Niektórzy mówią, że to już nie ten związek, ale ja nie narzekam. Związek był, jest i jeszcze długo będzie, ponieważ są ludzie, którzy o ten związek walczą. Walczą z pracodawcami, którzy nie zawsze są przychylni. Ja miałem kilku dyrektorów z mojej karierze zawodowej i z nimi nie miałem kłopotów. Ale na szacunek nawet ze strony przeciwnika też trzeba sobie zasłużyć – zaznacza przewodniczący skarżyskich struktur Solidarności.
- Nigdy ani jednego dnia nie żałuje, i tego kiedy byłem pierwszą osobą w Skarżysku i tego kiedy siedziałem. Bo to jest wszystko potrzebne w życiu, przez co człowiek przeszedł. W dalszym ciągu jeszcze działam w tym związku, i do póki będę miał siły, będę działał. Trudno sobie wyobrazić mnie bez Solidarności - mówiąc uśmiecha się Bogdan Ryś.
- Solidarność w Skarżysku jest silną organizacją opartą na zdrowych fundamentach. Działamy, jesteśmy obecni w kościele i nie tylko. Prowadzimy współpracę ze Światowym Związkiem Żołnierzy Armii Krajowej - zaznacza.
- Z okazji 40 rocznicy powstania Solidarności, 30 sierpnia odbędzie się Msza Święta w kościele św. Józefa, o 18.00. Po mszy założymy wiązanki pod pomnikiem Solidarności. Główne uroczystości są w Katedrze Kieleckiej, 31 sierpnia, z udziałem arcybiskupa Marka Jędraszewskiego. Trochę przeszkodziła nam pandemia, bo centralne obchody, które miały się odbyć na Stadionie Narodowym, zostały odwołane – żałuje Bogdan Ryś.
Zbyszek Biber
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie