Tuż przed godz. 11, 22 marca, strażacy otrzymali zgłoszenie o groźnym pożarze drewnianego budynku mieszkalnego w Skarżysku-Kościelnym przy ul. Iłżeckiej. Na miejsce zdarzania zostały zadysponowane cztery zastępy gaśnicze dwa z JRG Skarżysko-Kamienna oraz z OSP Grzybowa Góra i OSP Lipowe Pole.
- Kiedy ratownicy dotarli na miejsce zdarzenia okazało się że pożarem objęte jest wnętrze drewnianego budynku mieszkalnego, w którym znajdowały się dwie osoby - informuje mł. bryg. Michał Ślusarczyk, rzecznik skarżyskiej straży pożarnej. - Ratownicy mimo że pożar wewnątrz budynku był już rozwinięty zdołali do niego wejść i ewakuować z niego znajdujące się tam osoby, wobec których niezwłocznie przystąpili do udzielania pierwszej pomocy. Na miejsce zdarzenia zostały również zadysponowane trzy zespoły ratownictwa medycznego oraz policja i pogotowie energetyczne - dodaje.
Działania gaśnicze były utrudnione ze względu na silne zadymienie, wysoką temperaturę oraz szybkie rozprzestrzenianie się ognia po drewnianej konstrukcji budynku.
- Mimo to ratownicy bardzo szybko opanowali sytuację i już po kilkunastu minutach pożar został zlokalizowany. Cała akcja gaśnicza włącznie z dogaszaniem trwała ponad dwie godziny. Trzej mieszkańcy budynku po udzieleniu im pomocy medycznej na miejscu zdarzenia zostali następnie przewiezieni do szpitala - dodaje rzecznik.
Niestety budynek mimo szybko podjętej akcji gaśniczej w większej części uległ spaleniu. Akcją kierował zastępca Komendanta Powiatowego PSP w Skarżysku-Kamiennej. Na miejsce pożaru przybyli również przedstawiciele gminy Skarżysko Kościelne.
Do skarżyskiego szpitala zabrano trzy osoby - dwie w stanie ciężkim, starszą kobietę oraz 40 - latka, któremu udało się uciec z płonącego budynku. W domu przy Iłżeckiej mieszkała matka i dwóch jej synów: 40 i 46-letni.
Na miejscu interweniowała także policja.
- Wstępne oględziny wykazały, iż przypuszczalnie było to podpalenie. Wcześniej w tym domu zgłaszana była interwencja - informuje mł. asp. Damian Szwagierek, oficer prasowy KPP. - W tym samym dniu jeden z braci zadzwonił do skarżyskiej komendy. Mężczyzna bełkotał i trudno było go zrozumieć. Mimo wszystko na miejsce wysłano patrol policji. Matka i drugi z synów byli zdziwini interwencją. Uznali ją za bezasadną. Funkcjonariusze odjechali. Około pół godziny później dostaliśmy informację o pożarze w tamtym domu - dodaje D. Szwagierek.
Komentarze opinie