Już jak się wchodzi na podwórko Jacka Żaka, można zauważyć, że mieszka tu człowiek z duszą artysty. Witają nas sowy, kurki, lisy i krecik, to wszystko oczywiście z drewna, na przeciwko domu po drugiej stronie ulicy stoi sobie beztrosko krokodyl. Jak podkreśla Jacek Żak rzeźby są wokół nas, wystarczy zwykła gałąź, by robić z niej sztukę, potrzeba tylko troszkę wyobraźni. W jego pracowni można spotkać prawdziwe arcydzieła, zrobione w drewnie i metalu, ale nie tylko, są też prace wykonane np. z kredy szkolnej.
Jacek Żak pochodzi ze Zbrojowa, urodził się w Końskich, do szkoły chodził w Sorbinie, ma 46 lat, rzeźba wypełnia cały jego wolny czas.
- Zacząłem rzeźbić dziesięć lat temu. Zaczęło się niewinnie, wcześniej podglądałem przy pracy Andrzeja Kozłowskiego, on nawet nie wiedział, że ja podpatruję jak on rzeźbi, pomyślałem, że i ja spróbuję. Wziąłem kawałek drewna i zacząłem dłubać. Na początku były to proste rzeźby, z czasem podnosiłem sobie poprzeczkę wyżej - mówi Jacek Żak.
Jak mówi pan Jacek trochę czasu trzeba poświęcić, żeby powstała dobra rzeźba, wszystko zależy od weny, jak jest dobra to idzie szybko.
- Czasem prostą pracę wykonuje się długo, sporo mam takich prac które zacząłem i czekają na swoją kolej żeby je skończyć. Jak zaczyna się prace powinno się ją skończyć, ale w między czasie wpada do głowy nowy pomysł. Odstawiam zaczętą rzeźbę, by wrócić do poprzedniej jest ciężko, ale kiedyś trzeba będzie wrócić - podkreśla nasz rozmówca.
Do tej pory miał dwie wystawy swoich prac, pierwszą w Gminnym Ośrodku Kultury "Zameczek" w Bliżynie, druga zbiorowa miała miejsce w Miejskim Centrum Kultury w Skarżysku-Kamiennej.
- Nie ogłaszam się nigdzie, jak ktoś mnie poprosi, żeby coś zrobić na zamówienie to wtedy robię - zaznacza pan Jacek. - Rozmawiałem z Haliną Wężyk, która chce zrobić moją indywidualną wystawę w Miejskim Centrum Kultury, ale jeszcze dokładnego terminu nie ma - dodaje.
- W drewnie się ujmuje materiału, a w metaloplastyce odwrotnie, dodaje się. Praca z metalem jest łatwiejsza, bo tu można uratować rzeźbę, jak coś nie wyjdzie, można doszlifować element i dospawać, a w drewnie jak już się utnie to już dosztukować ciężko - zaznacza.
- Miałem zajawkę, że tylko bym rzeźbił, zawodowo pracuje jako spawacz, wiadomo w miejscu pracy nie mam drewna, a było mnóstwo heftów. Jak się zaczyna spawać trzeba rozjarzyć drut żeby nie pryskało i tak zacząłem sobie te hefty układać, tak powstała moja pierwsza rzeźba - konik. Później już poleciało, zacząłem wykonywać rożne rzeczy - mówi Jacek Żak.
- Przy pracy z metalem i drewnem działa wyobraźnia, zacząłem robić prezenty rodzinie. Szwagier jest pszczelarzem i tak zrobiłem mu na 50-te urodziny pszczołę z metalu. Przy okazji świąt wielkanocnych zrobiłem baranka i tak powstają moje prace. Mam w swojej kolekcji smoka wawelskiego, koszyki, miniaturkę traktora, rycerza. Samo życie przynosi tematy, siostra śpiewa w zespole ludowym, zrobiłem postać ludową, brat mieszka w Krakowie, sprezentowałem mu lajkonika. W każdym drzewie coś siedzi, tylko trzeba to zobaczyć, raz ojciec chciał wrzuć do pieca kawałek drewna z sękiem, zrobiłem z niego człowieka z garbem - opowiada.
Na początku robił małe rzeźby, z czasem przyszedł czas na duże.
- Te robię już za pomocą piły motorowej, ostatnio podglądam jak rzeźbi się piłą, na razie zrobiłem całego lwa. Cały czas ćwiczę i uczę się. Każdą wolną chwilę spędzam w pracowni. Na początku mojej przygody z rzeźbieniem czasu było mało, ponieważ budowałem dom. Później czasu było więcej i mogłem się poświęcić rzeźbie - mówi Jacek Żak.
- Jestem wychowany na wsi, wszystkie prace wykonuję z pamięci, nie potrzebuję zdjęcia ze wzorem, biorę materiał i robię, wszystko siedzi w głowie. Mam w planach połączyć drewno i metal, jeszcze takich rzeźb nie robiłem - podkreśla.
Ojciec pana Jacka był stolarzem i to on pokazał mu narzędzia.
- Mam robiła bardzo piękne serwety i obrusy, to po nich chyba odziedziczyłem talent - dodaje.
Prace pana Jacka można zobaczyć na facebooku lub w jego pracowni na Zbrojowie.
Komentarze opinie