Reklama
Przeszczep odmieni życie chłopca
Długo wyczekiwany termin przeszczepu wątroby został już wyznaczony. Nasz Franio i jego rodzina z niecierpliwością czekają na operację, która odmieni ich życie z chorobą nowotworową.
O tym, jak w ciągu jednego dnia życie 5-letniego chłopca i całej jego rodziny przewróciło się do góry nogami pisaliśmy przed kilkoma tygodniami. Wówczas na portalu społecznościowym zaapelowała o wsparcie mama Franka. Prosiła o oddawanie krwi dla syna, który ma nowotwór wątroby (hepatoblastoma). Mający się odbyć w perspektywie kilku tygodni przeszczep narządu wymagał zapasów życiodajnego płynu.
Niestety życie pisze swoje scenariusze i podstępna choroba nie pozwoliła od razu zrealizować planu lekarzy. Na przeszczep trzeba było poczekać. Ale są dobre wieści. Dwa tygodnie temu Franek skończył ostatnią chemioterapię. Na 26 marca wyznaczono termin przeszczepu wątroby w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Zarówno rodzice, jak i sam Franuś z niecierpliwością oczekują tej daty.
- Myślę, że nic się nie zmieni i w końcu dojdzie do tej tak oczekiwanej przez nas operacji - mówi z nadzieją Lucyna Fiut, mam chłopca. - Jesteśmy jeszcze w Warszawie. Ale dziś (13 marca) w wracamy do domu. Teraz musimy bardzo uważać, pilnować się w każdej sytuacji, bo to spowoduje przesunięcie terminu przeszczepu. Nawet najdrobniejsza infekcja może nas zdyskwalifikować i odwlec w czasie przeszczep a tego czasu nie chcemy marnować - dodaje. - Po przeszczepie syn będzie musiał zostać przynajmniej dwa miesiące w szpitalu, ale ta długa rozłąka z rodziną jest tego warta, skoro mamy się pozbyć raka raz na zawsze.
Straszna diagnoza
Przypomnijmy, w połowie czerwca ub. roku niespodziewanie dziecku zaczął rosnąć brzuszek. Chłopiec zaczął tracić na wadze, chudły mu rączki i nóżki, był osowiały, senny. Wszelkie próby przeciwdziałania nie przynosiły oczekiwanych rezultatów. Rodzice udali się z dzieckiem do lekarz pierwszego kontaktu. Ten od razu, bez badań, przekazał zatrważającą wiadomość, uświadamiając, że to może być choroba nowotworowa. USG potwierdziło tą diagnozę. Pod koniec lipca chłopiec trafił do szpitala w Kielcach, stamtąd po kilku dniach został przewieziony do Warszawy, gdzie podjęto leczenie w Centrum Zdrowia Dziecka. Najpierw chemioterapia, ale w perspektywie przeszczep zaatakowanego przez nowotwór organu. Najgorsze były pierwsze miesiące po diagnozie. Przez 1,5 miesiąca chłopiec nie opuszczał szpitalnych murów. Dopiero, kiedy jego stan się ustabilizował, mógł wrócić do domu na przepustkę. Święta i nowy rok spędził w domu z rodziną.
- Hepatoblastoma to pierwotny zarodkowy nowotwór wątroby, który nie jest uwarunkowany genetycznie, dzieci się z tym rodzą, nie ma możliwości przeciwdziałać mu wcześniej. W przypadku Franusia możliwy jest przeszczep narządu. Najlepiej gdyby dawca był spokrewniony - mówiła przed kilkoma tygodniami L. Fiut.
Przeszczep (nie)spokrewniony
Pod kątem zgodności przebadani zostali oboje rodziców chłopca. Niestety zostali wykluczeni. Po wstępnych badaniach nie zostali zakwalifikowani do przeszczepu. Z pomocą przyszedł wujek, niespokrewniony z rodziną. I to on zostanie dawcą wątroby.
- Przeszczep niesie za sobą pewne ryzyko, m.in. odrzucenia, przez co do końca życia trzeba przyjmować leki, ale jesteśmy dobrej myśli. Mamy nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. W tej chwili Franek czuje się dobrze, biorąc pod uwagę jego sytuację. Odczuwane po chemioterapii skutki uboczne już ustąpiły. Teraz musimy się tylko mocno pilnować i trzymać kciuki by wszystko się powiodło.Również na to liczymy, apelując w imieniu rodziny o finansowe wsparcie dziecka w chorobie. Bo przeszczep niesie za sobą olbrzymie koszty. Dlatego wszyscy, którzy mogą pomóc proszeni są o finansowe wsparcie. Pieniądze zebrane na koncie Fundacji pomogą Franusiowi w terapii i powrocie do zdrowia.
O tym, jak w ciągu jednego dnia życie 5-letniego chłopca i całej jego rodziny przewróciło się do góry nogami pisaliśmy przed kilkoma tygodniami. Wówczas na portalu społecznościowym zaapelowała o wsparcie mama Franka. Prosiła o oddawanie krwi dla syna, który ma nowotwór wątroby (hepatoblastoma). Mający się odbyć w perspektywie kilku tygodni przeszczep narządu wymagał zapasów życiodajnego płynu.
Niestety życie pisze swoje scenariusze i podstępna choroba nie pozwoliła od razu zrealizować planu lekarzy. Na przeszczep trzeba było poczekać. Ale są dobre wieści. Dwa tygodnie temu Franek skończył ostatnią chemioterapię. Na 26 marca wyznaczono termin przeszczepu wątroby w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Zarówno rodzice, jak i sam Franuś z niecierpliwością oczekują tej daty.
- Myślę, że nic się nie zmieni i w końcu dojdzie do tej tak oczekiwanej przez nas operacji - mówi z nadzieją Lucyna Fiut, mam chłopca. - Jesteśmy jeszcze w Warszawie. Ale dziś (13 marca) w wracamy do domu. Teraz musimy bardzo uważać, pilnować się w każdej sytuacji, bo to spowoduje przesunięcie terminu przeszczepu. Nawet najdrobniejsza infekcja może nas zdyskwalifikować i odwlec w czasie przeszczep a tego czasu nie chcemy marnować - dodaje. - Po przeszczepie syn będzie musiał zostać przynajmniej dwa miesiące w szpitalu, ale ta długa rozłąka z rodziną jest tego warta, skoro mamy się pozbyć raka raz na zawsze.
Straszna diagnoza
Przypomnijmy, w połowie czerwca ub. roku niespodziewanie dziecku zaczął rosnąć brzuszek. Chłopiec zaczął tracić na wadze, chudły mu rączki i nóżki, był osowiały, senny. Wszelkie próby przeciwdziałania nie przynosiły oczekiwanych rezultatów. Rodzice udali się z dzieckiem do lekarz pierwszego kontaktu. Ten od razu, bez badań, przekazał zatrważającą wiadomość, uświadamiając, że to może być choroba nowotworowa. USG potwierdziło tą diagnozę. Pod koniec lipca chłopiec trafił do szpitala w Kielcach, stamtąd po kilku dniach został przewieziony do Warszawy, gdzie podjęto leczenie w Centrum Zdrowia Dziecka. Najpierw chemioterapia, ale w perspektywie przeszczep zaatakowanego przez nowotwór organu. Najgorsze były pierwsze miesiące po diagnozie. Przez 1,5 miesiąca chłopiec nie opuszczał szpitalnych murów. Dopiero, kiedy jego stan się ustabilizował, mógł wrócić do domu na przepustkę. Święta i nowy rok spędził w domu z rodziną.
- Hepatoblastoma to pierwotny zarodkowy nowotwór wątroby, który nie jest uwarunkowany genetycznie, dzieci się z tym rodzą, nie ma możliwości przeciwdziałać mu wcześniej. W przypadku Franusia możliwy jest przeszczep narządu. Najlepiej gdyby dawca był spokrewniony - mówiła przed kilkoma tygodniami L. Fiut.
Przeszczep (nie)spokrewniony
Pod kątem zgodności przebadani zostali oboje rodziców chłopca. Niestety zostali wykluczeni. Po wstępnych badaniach nie zostali zakwalifikowani do przeszczepu. Z pomocą przyszedł wujek, niespokrewniony z rodziną. I to on zostanie dawcą wątroby.
- Przeszczep niesie za sobą pewne ryzyko, m.in. odrzucenia, przez co do końca życia trzeba przyjmować leki, ale jesteśmy dobrej myśli. Mamy nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. W tej chwili Franek czuje się dobrze, biorąc pod uwagę jego sytuację. Odczuwane po chemioterapii skutki uboczne już ustąpiły. Teraz musimy się tylko mocno pilnować i trzymać kciuki by wszystko się powiodło.Również na to liczymy, apelując w imieniu rodziny o finansowe wsparcie dziecka w chorobie. Bo przeszczep niesie za sobą olbrzymie koszty. Dlatego wszyscy, którzy mogą pomóc proszeni są o finansowe wsparcie. Pieniądze zebrane na koncie Fundacji pomogą Franusiowi w terapii i powrocie do zdrowia.
ewan
Jak pomóc?
Fundacja Nasze Dzieci
przy Klinice Onkologii w Instytucie Pomnik
- Centrum Zdrowia Dziecka
Al. Dzieci Polskich 201 lok. A120
04-730 Warszawa
Darowizny w postaci 1 proc. można przekazać
KRS 0000249753
Darowizny finansowe
76 1240 1109 1111 0010 1163 7630
Cel szczegółowy Franciszek Fiut
Reklama
Podziel się swoją opinią
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Reklama
Wideo Skarzyski.eu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Komentarze opinie