Reklama

Otwórzmy serca dla małej Lili

14/05/2020 09:16
Maleńka Lila przyszło walczy z okrutnym przeciwnikiem. Z pomocą ludzi dobrego serca jest szansa na wyjście z tej walki zwycięsko.


Liliana Majzner ma niespełna dwa latka. Od kilku miesięcy jej drugi dom stanowi oddział szpitala onkologicznego, gdzie walczy z chorobą nowotworową. Rodzice kruchej i cudnej dziewczynki nigdy nie łączyli tego miejsca z tak małymi dziećmi, a jednak okrutny los nikogo nie oszczędza... 

- Nasze życie z dnia na dzień wywróciło się do góry nogami. W ciągu kilku dni musieliśmy przewartościować wszystko, spakować najpotrzebniejsze rzeczy i przenieść się do szpitala. Zamiast cieszyć się z pierwszych kroczków naszej córeczki, wylewaliśmy łzy, bojąc się tego, co może przynieść jutro. Zamiast myśleć o urządzaniu pokoiku Lilki, musieliśmy przyzwyczajać się do sterylnej sali szpitala. Staliśmy się rodzicami, którzy zamiast patrzeć na beztroskie dzieciństwo swojego dziecka, muszą zaciskać zęby na widok jego cierpienia... - dzielą się swoimi bolesnymi doświadczeniami rodzice.

Wszystko zaczęło się pod koniec października 2019 roku. Lilianka na przestrzeni kilku dni straciła apetyt. Myśleli, że to ząbkowanie albo jakaś bakteria. Na wszelki wypadek zabrali Lilkę do pediatry. Morfologia wykazała, że płytki krwi są bardzo niskie, co zaniepokoiło lekarzy. Skierowanie na szczegółowe badania, ujawniło wroga w postaci dużego guza na prawym nadnerczu... Diagnoza - neuroblastoma IV stopnia - bardzo złośliwy nowotwór dziecięcy. 

- To był cios w naszą rodzinę. Od tamtej pory jesteśmy poddani bardzo ciężkiej próbie, która okupiona jest rozstaniami, długimi i kosztownymi wyjazdami oraz rozbitym życiem... Rak wyrządził nam już tyle krzywd, a cały czas sięga po więcej - po życie naszego dziecka - mówią o swoim dramacie.

W ciągu pierwszych pięciu dni Lilka miała aż pięć razy przetaczaną krew. Uciekało z niej życie... W listopadzie rozpoczęła się chemioterapia, która trwa do dziś. Przeciwnik jest groźniejszy, niż się spodziewano na początku. Biopsja wykazała dodatni onkogen MYCN, co oznacza, że nowotwór potrafi mutować i bronić się przed chemią, co wiąże się ze zmianą chemii na zdecydowanie bardziej drastyczną!

- Nie byliśmy w stanie pojąć, jak takie małe dziecko, może znosić tyle cierpień. Mimo wszystko Lilianka cały czas była naszą iskierką, nadal patrzyła na nas z taką samą miłością i zaufaniem i potrafiła zmienić nastrój każdego. Mając półtora roczku chodziła po oddziale onkologii i pocieszała inne dzieci... - mówią.

Na początku marca, po kilku cyklach chemii, Lilka przeszła operację usunięcia guza oraz pobranie komórek macierzystych do późniejszego autoprzeszczepu. Operacja się udała - lekarze usunęli większość guza, nie uszkadzając przy tym nerki. Ostatnim etapem leczenia będzie immunoterapia przeciwciałami anty-GD2, która ma na dobre rozprawić się z rakiem i zminimalizować ryzyko wznowy. Niestety koszt tej terapii zwala z nóg...

- Odkąd rak wdarł się bez pytania do naszego życia, liczy się tylko jedno - to, by nasza córeczka żyła. Z zaciśniętymi zębami przejdziemy przez piekło, które zgotowała nam choroba, by tylko ratować Lilkę. Niestety, choćbyśmy stawali na głowę, sami nie zapłacimy olbrzymiej ceny za ostatni etap jej leczenia. Stoimy nad przepaścią, a ratunek jest tylko jeden. Prosimy, pomóż nam ocalić Lilkę... - apelują o finansowe wsparcie na stronie Fundacji siepomaga.pl - https://www.siepomaga.pl/walka-lilianki.

Do zebrania jest ogromna kwota 750 tys. zł. W ciągu kilku dni udało się zebrać prawie 50 tys. zł. a na portalu społecznościowym rozgorzały licytacje, z których dochód zasili zbiórkę publiczną. Zachęcamy wszystkich ludzi dobrej woli, otwórzmy serca i kieszenie, wspólnie uratujmy życie małej Lili...

Ewelina Jamka

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Skarzyski.eu




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do