
Pochodzący ze Skarżyska-Kamiennej darter Krzysztof Ratajski, który w rozgrywanych niedawno Mistrzostwach Świata w darcie jako pierwszy Polak w historii dotarł do ćwierćfinału, był gościem w Urzędzie Miasta Skarżyska-Kamiennej. Gratulacje naszemu krajanowi złożył Andrzej Brzeziński, zastępca prezydenta miasta Skarżyska-Kamiennej
- W imieniu swoim i prezydenta miasta miałem okazję złożyć zawodnikowi serdeczne gratulacje i życzyć kolejnych, równie spektakularnych sukcesów, a także podziękować za dostarczanie sportowych emocji kibicom, których nie brakuje również w rodzinnym mieście Krzysztofa Ratajskiego – w Skarżysku-Kamiennej - zaznacza na swoim profilu FB Andrzej Brzeziński
Przypomnijmy
Pochodzący ze Skarżyska-Kamiennej Krzysztof Ratajski znalazł się w najlepszej ósemce mistrzostw świata PDC w darcie. To największy sukces w karierze naszego sportowca, jak również w historii polskiego darta. Krzysztof Ratajski dotarł do ćwierćfinałów, gdzie w walce o półfinał przegrał z Anglikiem Stephenem Buntingiem 3:5.
Skarżyszczanin był czarnym koniem rozgrywanych mistrzostwach świata w darcie. "Polski Orzeł" rywalizację w mistrzostwach świata rozpoczął od drugiej fazy, w której pewnie wygrał z Ryanem Joyce`em. 3:0. W trzeciej rundzie, mający skarżyskie korzenie, zawodnik trafił na Simona Whitlocka. Mecz zakończył się zwycięstwem Ratajskiego 4:0. Tym samym 44-letni skarżyszczanin, jako pierwszy Polak w historii awansował do czwartej rundy mistrzostw świata PDC!
W kolejnej rundzie Krzysztof Ratajski zagrał z Gabrielem Clemensem (Niemcy), po prawdziwym horrorze Polak wygrał 3:2 i awansował do najlepszej ósemki świata. W ćwierćfinale Polak niestety przegrał w meczu z Stephenem Buntingiem 5:3.
- To na pewno mój największy sukces. Na mistrzostwach nigdy za dobrze nie mi nie szło. W tym roku grałem po raz czwarty, w poprzednich latach były porażki już w pierwszej rundzie. Rok temu udało się wygrać jeden mecz w drugiej rundzie, ale już w trzeciej była porażka Tym razem dotarłem co ćwierćfinału i trafiłem do najlepszej ósemki globu - mówi Krzysztof Ratajski.
- Szkoda tego meczu ćwierćfinałowego, była szansa na półfinał. To był dobry mecz w moim wykonaniu, przegrałem 5:3, ale to był też bardzo dobry mecz Stephena Buntinga. To był jego najlepszy na mistrzostwach, nie mylił się, wszystko mu wchodziło. Pierwszy set to był taki klucz do tej porażki. Miałem lotki na legi i mogłem tego seta wygrać, niestety chybiłem - podkreśla.
- Końcówka meczu z Gabrielem Clemensem była niezwykle dramatyczna, rzadko się zdarzają takie końcówki. Ja podchodziłem jako pierwszy do tego doubla , to ja powinienem skończyć to dużo wcześniej. Nie trafiłam dwóch lotek, Clemens też mógł skończyć w pierwszym podejściu, miał jedną lotkę na 32 więc fajny double dla niego, też się nie udało. Gdy nie trafiłem kolejnych trzech byłem już praktycznie pewny, że to koniec. To się raczej nie zdarza, w głowie już się pakowałem i myślałem jak wyjechać z Londynu. Dużo szczęścia było potrzebne i udało się. Rzadko mi się to zdarza, przeważnie jest tak, że to przeciwnicy mieli więcej szczęścia w takich ważnych momentach - mówi nasz rozmówca.
- Cieszę się, że dużo osób mogło mi kibicować. Dużo ludzi zaczęło grać w darta, zaczęli kupować sprzęt, tarcze, lotki. Fajnie, bo to jest sport dla każdego, w każdym wieku można to robić. To nie jest duży koszt. Przewaga jest duża nad innymi sportami, bo grać można w domu. Kupujemy tarczę, wieszamy na ścianie i gramy. Nie trzeba dużo miejsca, potrzebne jest tylko pomieszczenie około 3 metrów, odległość do tarczy to 2,37 cm - podkreśla Krzysztof Ratajski.
- Te mistrzostwa były cichsze, spokojniejsze. Mnie osobiście to nie przeszkadza i nie pomaga. Ale na pewno jest dużo bardziej kolorowo, jest fajniejsza atmosfera. Dobrze, że chociaż były podkładane dźwięki publiczności, bez tego na pewno by się gorzej grało. My i tak byliśmy skupieni na grze - zaznacza pochodzący ze Skarżyska-Kamiennej darter.
- Zaczynałem przygodę z dartem w moim rodzinnym Skarżysku. Pierwszy mój turniej rozegrałem w pubie Abazja, a pierwsze gry miały miejsce w klubie Paris, który znajdował się obok mojego domu - wspomina Krzysztof Ratajski.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie