
Waleniem w drzwi budzili domowników. Opieszałość niejednokrotnie skutkowała ich wyważeniem. Potem krótkie słowa brzmiące jak rozkaz: "Ubierać się, jest Pan internowany". Niektórzy nawet i tego nie zdążyli zrobić – do milicyjnej "więźniarki" wepchnięci zostali w ciapach i cienkiej koszuli. Poznajcie wspomnienia Ryszarda Tomtasa ze Skarżyska-Kamiennej, w 1981 r. młodziutkiego działacza "Solidarności".
Mijają już 42 lata od tamtych wydarzeń. 13 grudnia 1981r. komunistyczne władze PRL z Jaruzelskim na czele wprowadziły w Polsce stan wojenny. Powstała Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, która po latach uznana została za "przestępczą grupę o charakterze zbrojnym". Przestępcy jednak, jak dotąd, osądzeni zostali tylko przez historię i tych których skrzywdzili.
W nocy z 12 na 13 grudnia 1981r. tysiące działaczy "Solidarności" zostało internowanych. Ci z ówczesnego województwa kieleckiego trafili głównie do kieleckiego więzienia na Piaskach. Niektórzy, nie zamierzali jednak pogodzić się z tą sytuacją.
Niedzielny poranek dla Ryszarda Tomtasa także rozpoczął się energicznym stukaniem w drzwi. Na szczęście to nie milicja, tylko Tadeusz Dekarczyk, kolega z pracy. "Wojna ... kolegów nam pozamykali..." - oznajmił krótko. Słowa te zabrzmiały jak wezwanie. Ryszardowi nie trzeba było powtarzać. Delegat na I Walny Zjazd Solidarności Regionu Świętokrzyskiego, a jednocześnie wiceprzewodniczący "Solidarności" Komisji Węzłowej Stacji Pozaklasowej Skarżysko-Kamienna wraz z Tadeuszem szybkim krokiem udali się do pracy.
"Trzeba coś zrobić, jakoś zaprotestować... myśli kłębiły mi się w głowie " wspomina po latach Ryszard Tomtas. Po otworzeniu drzwi Komisji Zakładowej, nie namyślał się – zabrał papier oraz mazaki. "Z Tadkiem udaliśmy się do kotłowni w Lokomotywowni, gdzie nas nikt nie widział. Zrobiliśmy około 30 plakatów. Większość z nich, napisałem sam, a wszystkie zawierały ułożone przez mnie hasła i zaczęliśmy rozwieszać je najpierw na terenie kolei, a potem na terenie miasta, od lokomotywowni Dekarczyka przez pomieszczenia mojej służby ruchu, tablic ogłoszeń, cały parkan przykościelny kościoła przy Niepodległości, potem na Milicy i tak dalej" wspomina Ryszard Tomtas. Dopiero około 13.00 znalazł się w domu, gdzie czekał na niego przewodniczący Komisji Zakładowej. Wtedy po raz pierwszy wysłuchał przemówienia Jaruzelskiego.
"Cholera, co ja zrobiłem? - Głupstwo zrobiłem .. I już miałem świadomość że coś może za to być".
Było kilka minut przed 23.00. Kolejne pukanie do drzwi. Do mieszkania weszło czterech SB-ków. Po wyprowadzeniu mnie z bloku 4 piętra gdzie mieszkałem, któryś z oprawców uderzył mnie kolbą - chyba pistoletu - w bok. Bolało. Noc była zimna. Na "dołku" skarżyskiej komendy MO gdzie zawieziono Ryszarda nie dało się nawet zamknąć okna. Rankiem, wraz z innymi, przewieziono go do Kielc. Tu nikt nie wiedział co z nim zrobić: czy internować czy aresztować. Dopiero po południu trafił na komendę na ul. Wesołej a rano do więzienia na kieleckie "Piachy". Tam, z datą 15.12.1981r wręczono mu decyzję o internowaniu. Sytuacja zdawała się stabilizować, a więzienne życie toczyć swoim, wolnym torem.
Wigilia zaczęła się zaskoczeniem. Ryszardowi Tomtasowi wręczono nakaz aresztowania. Został przeniesiony na drugie piętro więzienia gdzie przebywali wyłącznie aresztowani. W akcie oskarżenia, który otrzymał kilka dni później przeczytał, że jest oskarżony "o kontynuacje działalności związkowej i osłabianie gotowości obronnej PRL". Ryszard doskonale pamiętał hasła które pisał na plakatach a które widocznie tak przestraszyły komunistów "Żołnierze, bądźcie z nami, nie będziecie chyba strzelać do narodu polskiego".
Przed rozprawą, kilkukrotnie udało mu spotkać się z aresztowanym także Tadeuszem Dekarczykiem. Te krótkie chwile wystarczyły aby obaj ustalili wspólną wersję wydarzeń z 13 grudnia, prawie minuta po minucie, aby było to jak najbardziej prawdopodobne.
Na pierwszym przesłuchaniu Ryszard Tomtas przeszedł istną "rewolucję" swoich konspiracyjnych poglądów. Zostawiony na chwilkę sam w celi przesłuchań, przez dziurę w puszce telefonicznej obserwuje w sąsiednim pomieszczeniu przesłuchanie swojego kolegi, który kompletnie nie trzyma się wspólnych ustaleń. Po latach wspomina: "chyba wtedy to co usłyszałem było powodem dla którego głęboko się zastanowiłem nie tylko nad tym co robiłem ale także co miałem robić."
Złapany na podglądaniu wiedział, że "bezpieczna" wersja jaką ustalili z Dekarczykiem, nie ma sensu. Przygnębiony tym faktem, na przesłuchaniu najczęściej odpowiada: "Nie wiem... nie pamiętam".
Rozprawa która odbyła się jeszcze w styczniu 1982r zakończyła się dość nieoczekiwanie: Ryszard Tomtas, wyrokiem Sądu Garnizonowego w Kielcach z 14 stycznia 1982 r. został... uniewinniony od zarzucanych mu czynów. Z pewnością duża to zasługa pani adwokat która go broniła, a także znanej działalności społecznej Ryszarda jeszcze z okresu przed powstaniem "Solidarności". W wyniku odwołania prokuratury wyrok jednak zmieniono. Po ponownym rozpatrzeniu, 7 kwietnia 1982 r. został skazany na 1 rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata i 15.000 zł grzywny.
Ryszarda zwolniono z więzienia zaraz po pierwszej rozprawie, w styczniu 1982r. Wtedy, nie wiedział jeszcze, że to tylko krótka, kilkumiesięczna przerwa na wolności. Służba Bezpieczeństwa nie zapomniała o nim nigdy. 30 sierpnia 1982r został ponownie internowany za działalność konspiracyjną. W latach następnych, na kieleckie "Piaski" wracał jeszcze kilkukrotnie. W 1988r wyemigrował do Stanów Zjednoczonych.
Tekst autoryzowany.
Autor: Paweł Perchel
Od autora:
Dziś do sprawy Ryszarda Tomtasa oraz Tadeusza Dekarczyka, wielu próbuje dopisać swoje życiorysy. Poznanie prawdy tej i wielu innych historii, jest zatem tym bardziej istotne. Uczestnicy wydarzeń z lat 80-tych są świadkami historii. I tylko oni mogą zaświadczyć o prawdzie. Niniejszy tekst powstał na bazie wspomnień Ryszarda Tomtasa z lat 90-tych ub. wieku, kiedy to te wspomnienia były jeszcze świeże, a także współczesnych powrotów do przeszłości i Jego doskonałej pamięci. I za tą pamięć bardzo Mu dziękuję. Paweł Perchel
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie